Przypomnij sobie taką chwilę, w której zrobiłaś coś co wydawało Ci się bardzo wyjątkowe. Co nie dla każdej osoby by było łatwe do wykonania – a Tobie się udało. Albo zupełnie odwrotnie- taką drobną, a może sporą sprawę której nigdy nie zrobiłaś. Nigdy, przenigdy nie byłabyś w stanie tego zrobić bo z różnych powodów jesteś temu przeciwna. Strach, obrzydzenie, nie bo nie, albo po prostu nie mogłaś? Przypomnij sobie, bo może będą to takie fajne wspomnienia. Ja wspominając moje miałam uśmiech na twarzy i nie tylko przy tych przyjemnych.. te gorsze po czasie zmieniają się w zabawne i coś czego byś nigdy nie zrobiła, dziś musisz robić.
Ja jako nastolatka byłam zupełnie taka wiesz „och, ach, ech” ile to ja się wtedy rzeczy brzydziłam. Skorzystanie z publicznej toalety, nawet w szkole – obleśne. Zabicie pająka – never. Dotykanie błota – zapomnij! Wyobraź sobie taką dziwaczkę, która za chwilę będzie musiała pampersa dziecku zmienić! Ciężki temat, ale teraz poczytaj o tym co było wyjątkowego i czego nie zrobiłam nigdy!
1.Spotkanie dla Blogerów Parentingowych. Zorganizowałam je sama, bez pomocy. Planowo miało być ich 150 ale większość nie dojechała. Trudno, człowiek na błędach się uczy i w 2018 roku spotkanie będzie na mega wysokim poziomie. Z pomocą już kilku innych bardzo fajnych osób. Mało który bloger, w pojedynkę organizuje jakiekolwiek spotkanie. A gdzie tu takie masowe? Moja największa duma.
2. Nie byłam na studniówce. Bardzo chciałam! Ale nie byłam bo tata moich dzieci nie chciał iść. Miałam zostawić dziecko i jego w domu i iść sama. Nie umiałam sobie tego wyobrazić i do dziś sobie pluję w brodę ze przegapiłam tak ważne wydarzenie w moim życiu. Studniówkę ma się tylko raz.
3. Kąpałam się nago w jeziorze. Nie byłam na tyle odważna by zrobić to w obecności kogokolwiek, byłam sama. Gdy nie było jeszcze Blanki, a Antko jechał do babci i taty ja jechałam nad jezioro i wchodziłam do wody. Do dziś uwielbiam tam jeździć, ale już tylko jako pełnoetatowa mama od rana z dwójką dzieci. Policja mi mandatu już dać nie może nie? 🙂
4. Nie byłam za granicą. Sorry skłamałam! Byłam jakieś 8 godzin za granicami kraju. Dokładnie szybka wycieczka do Czech ze szkołą. Ale wiesz jak to jest na wycieczkach. To się nie liczy.. Nie byłam bo nie było okazji, kasy, wolnego.. ciągle coś. Nadrobimy może w przyszłym roku. Moim marzeniem jest Berlin.
5. Nie oglądam horrorów. To jest właśnie ten podpunkt „nie bo nie”. Nie lubię, boje się i w nocy gdy chce mi się siusiu musiałabym budzić Daniela. A po co mu to? I przede wszystkim, po co mi ten stres? Mój strach rozszerza się bardziej. Ostatnio byliśmy w kinie na nowym King Kongu – wyspa czaski czy jakoś tak. 3/4 filmu byłam wtulona w rękę Daniela, wcale nie dlatego że było ta romantycznie.
6. Nie dokończyłam książki. Nigdy mi się nie zdarzyło przeczytać całej książki od pierwszego, do ostatniego zdania. Rzadko kiedy doczytuje ostatnie strony, tym bardziej gdy zakończenie jest do przewidzenia. Nie wiem dlaczego tak jest, ale nie robię tego.
7. Nie gotuję nic, czego przygotowanie trwa dłużej niż 30 minut. Cóż, królują u nas szybkie dania. Gdy ktoś ma ochotę na roladkę jakąś – mogę wysłać zaproszenie do restauracji. Ja zrobię każde danie, które zmieści się w czasie 30 minut. Ale uwierz, większość się da.
8. Nie umiem robić tradycyjnych Polskich kotletów. Nie umiem tak pokroić mięsa kurczaka, indyka czy schabu by powstał z tego kotlet. Podczas wycinania, widzę tam tyle żyłek, skóry, i jeszcze innych mniej lub bardziej obrzydliwych rzeczy.. że po prostu powstaje kostka. Jemy zatem nagetsy albo mięsko w przyprawie i fruuu do piekarnika. Kotlety robi u nas Daniel. Brawa!
9. Wychowywałam sama dzieci. Teraz mam Daniela, który pomaga więcej niż niejeden pełnoprawny tata pewnie. CO nie zmienia faktu że jestem z siebie dumna. Drugie dziecko urodziłam, wychowałam (przez pierwszy rok) sama i dałam radę. (Tak, finansowo tez sama, alimenty pojawiły się później – po testach DNA i rozprawie w sądzie). Mao kto był w takiej sytuacji, ale wybrnąć z niej jest ciężko. Mi się udało.
10. Teraz się śmiej. Albo najlepiej od razu kulaj się po ziemi. Mam 24 lata i dopiero w tym roku zaczęłam depilować brwi! Rozumiesz to! Sama tego nie zrobię, za duży ból. Chodzę do kosmetyczki która ma cholernie duży ubaw gdy sprawia mi ten ból. Jestem dla niej wyzwaniem, bo inne klientki między wizytami coś tam poskubią.. ja przychodzę tak jak mnie natura stworzyła i nie powiem, pracy trochę ma!
1 komentarz
Hm, ciekawe fakty 🙂 Aż strach pomyśleć, co ja bym wypisała w takim poście 😛