Założę się że będąc nastolatką popełniałaś różne błędy, mniejsze czy większe – jednak nadal nie zawsze dobrze na tym wychodziłaś. Ciągle ktoś starszy mówił Ci że masz cieszyć się ze szkoły, dużo się uczyć i bawić. Wtedy nie było większych bzdur, prawda? No, może poza tym „baw się”, to akurat było najbardziej realne z Twoich planów w tamtym czasie. Ja nie żałuję niczego. Byłam jaka byłam, robiłam różne dziwne rzeczy, ale dzięki temu teraz mam swój dom, dwójkę cudownych dzieci i wspaniałego faceta (który potrafi zaleźć za skórę jak nikt! serio). Nic bym nie zmieniła, bo nie byłabym w tym miejscu w którym jestem teraz. Jednak często zastanawiam się, jakby to było gdybym słuchała się starszych. Jakie rady dałabym sobie, mogąc cofnąć się w czasie?
Ucz się!
To czego najbardziej nie chciało mi się w gimnazjum i liceum. Wiem, że przy odrobinie wysiłku mogłabym być teraz w zupełnie innym miejscu, ale z lenistwa nie przygotowałam się do testu gimnazjalnego. Już wtedy nie czułam w sobie ambicji by trafić w bardziej rozwojowe miejsce niż zwykłe LO, które tylko w teorii było profilem policyjnym. Żałuje? Może trochę, chociaż wiem że przeznaczenie chciało bym właśnie do tej szkoły trafiła. W tej szkole nie było szans by jakoś wybitne zdać maturę, zwłaszcza że w drugiej klasie narozrabiałam i pół roku po porodzie podchodziłam do egzaminu. Mimo wszystko cieszę się że mam papierek, głupia nie jestem – dlatego wiem, że mogłam zajść dalej.
Baw się ile możesz!
Moi rodzice zawsze traktowali mnie inaczej niż siostrę. Na wiejskich potańcówkach ja musiałam być w domu o 22:00 ona śmiało wracała o 1 w nocy. Potrafiła się wykłócić o swoje, ja zawsze robiłam co chcieli (może poza ciążą 🙂 ). Były momenty że nawet na noc nie wróciła, a ja panikowałam gdy pociąg mi się spóźnił i zamiast o 21:50 w domu byłam o 22:30! (Wspominałam że Gosia jest 3 lata MŁODSZA?) Czuję że nie wykorzystałam czasu jaki miałam w 100%. Brakuje mi takich wspomnień, takich spontanicznych. Wiem że czasu nie cofnę, dlatego tamtej Basi kazałabym się więcej bawić, nie patrząc na innych.
Dbaj o relację z rodzeństwem!
Nigdy nie potrafiłam dogadać się z tym małym potworem. Ona i Daniel potrafią wkurzyć mnie jak nikt inny. Chociaż nie, jest jeszcze mój tata. Teraz jest trochę lepiej, bo poza sprzeczkami raz w miesiącu nie widzę poważniejszych uszczerbków w naszej relacji. Wiem, że jako gówniara mała mogłabym lepiej wykorzystać czas na to, by zbliżyć się z nią. Nie było dnia bez kłótni, bicia się, wyzwisk. Dla Ciebie pewnie to co teraz czytasz jest dziwne. Dla mnie też, bo wolałabym by nastoletnie relacje z moją siostrą inaczej wyglądały. Czasu nie cofnę, ale jakbym mogła..
Nigdy się nie poddawaj!
Ile razy myślałam że mi się coś nie uda. Gdy tylko coś takiego przyszło mi na myśl, nie próbowałam. Nie podejmowałam wyzwań, jeśli miałam cień wątpliwości. Nawet nie zgłaszałam się na lekcjach, gdy myślałam że znam poprawną odpowiedź. Teraz nie potrafię tego zrozumieć, bo przecież kto nie próbuje ten nie ma nic. Pewnie że można ponieść porażkę, jest na to 50% szans. Jednak porażka daje większego kopa do działań, motywuje. Wiesz że ja wtedy tego nie rozumiałam? Myślę że mogłabym osiągnąć o wiele więcej.
Wprowadź zdrowe nawyki!
Moje w miarę zdrowe życie skończyło się wraz z rozpoczęciem szkoły średniej. Wychowałam się w miejscowości 30km od Poznania, w której mogłam tylko pomarzyć o Maku, Kfc i innych świństwach. Nie było dostępu = nie jadłam. Pewnie, raz w roku – dokładnie w dzień dziecka, rodzice zabierali nas do kina i na fast food. Raz w roku, rozumiesz? To było ok. Zaczęła się szkoła w Poznaniu. To wszystko nieznane tak bardzo kusiło, szybko przepadłam. Te świństwa tak we mnie utkwiły, że nie potrafię zrezygnować. Tamtej Basi kazałabym przestać! Im wcześniej tym większa szansa na pokonanie nałogu.
Nie staraj się być taka jak inni!
Ludzi nigdy nie naśladowałam. Nawet by mi to nie wyszło, jestem słabą aktorką. Jestem beznadziejną aktorką. Chodzi o to, że nie chciałabym na siłę dopasować się do innych. W gimnazjum kochałam matematykę, naprawdę ją lubiłam. Dziwne nie? Uwielbiałam te najbardziej skomplikowane działania. Chociaż mnożyć nie umiałam i nadal nie bardzo umiem – co jest najmniejszym problemem bo istnieje coś takiego jak kalkulator. Nie było kolegi w klasie który by tego nie wiedział. Byłam jedną z nielicznych osób w klasie które chętnie chodziły na ten przedmiot. Nie udawałam że nie lubię tylko dlatego by się dopasować. Przyszły czasy LO i co? Tam nikt nie lubił matematyki, poza jednym Wojtkiem z którym każdy chciał siedzieć podczas kartkówki 🙂 Nawet ja się poddałam, bo nauczyciel był tragiczny – ale on konsekwentnie był sobą. Nie szedł z innymi w wojnie przeciw matematyce. Rób to co sprawia Ci radość, bez względu na to czy jesteś w tym sama!
Mimo wszystko NICZEGO bym nie zmieniła.
Jestem w tym miejscu w którym chce być!
2 komentarze
Jesteś Basiu w tym dobra co robisz i z tego co widzę zadowolona ze swojego życia. Fajnie to opisałaś, nawet chwilę się zastanawiałem co ja bym zmieniła – też jestem zadowolona z tego jak było, no może chociaż migreny bym usunęła bo przez nie dużo mnie omijalo :-)Matematykę też lubiłam i nawet do matury z matmy podchodzilam 😉
To mnie tą matematyką zaskoczyłaś 🙂