Ludzi są różni. Tak naprawdę, ile ludzi tyle charakterów. Każdy z nas jest inny – i bardzo dobrze. Świat byłby nudny gdyby każdy z nas był taki sam. Nie ma dwóch takich samych osób, nie ma takich samych charakterów przez co dosłownie każdy z nas jest wyjątkowy. Wyjątkowość jest fajna, na pewno się ze mną zgodzisz.
Wyjątkowe może być to, że śpiewasz pod prysznicem? Pewnie że tak, każdy z nas śpiewa inaczej, ma inny głos – robisz to wyjątkowo. Wyjątkowo możesz wiązać sznurowadła, dowiedziałam się tego już w podstawówce, gdzie każdy z nas nauczony był innej metody wiązania. Szczerze, wtedy nie miałam pojęcia że można wiązać buty inaczej niż mnie mama z tatą nauczyli. Można? Można. Twoja wyjątkowość to też sposób jedzenia. Jedni zawsze jedzą nożem i widelcem. Inni, jak ja, jedzą widelcem gdy nikt nie patrzy (a już najlepiej tylko ręką!), a noża używa tylko gdy trzeba. Są osoby leworęczne, straszni mlaskacze i siorbacze. Jedni mieszkają ziemniaki, kotlecik i buraki w wielką papkę, inni zawsze muszą jeść wszystko osobno. Wyróżniasz się tym jak chodzisz, jak biegasz, skaczesz i tańczysz. Każdy jest inny, każdy na swój sposób wyjątkowy i ciekawy. Wiesz co jeszcze robisz inaczej? Szykujesz się do wyjścia z domu..
Ja znam dwa typy: kobieta i mężczyzna
Możesz się ze mną nie zgodzić, ale wiem że mam rację. Nie tylko u nas tak jest.. widziałam na własne oczy że znaczna większość ma ten problem co my. Może omówię to na przykładzie naszym. Czyli: czteroosobowa rodzina. Kobieta, mężczyzna, dwójka dzieci w wieku 6 i 3 lata. Mieszkanie na drugim piętrze, parking pod blokiem nie jakiś tam garaż oddalony 800m. Dość mała miejscowość, w której więcej jest sklepów typu second-heand i zakładów fryzjerskich niż sklepów spożywczych. W sobotę wszystko otwarte do 13:00. Nakreśliłam Ci trochę sytuację dlatego idealnie pokażę Ci wszystko na przykładzie ostatniego naszego wyjścia.
Urodziny dziadka
Takie „okrągłe”, wyprawiane w restauracji. Wypadało iść w koszuli, sukience, pójść może do fryzjera czy wypastować but. Ja dokładnie miesiąc wcześniej kupiłam Blance już sukienkę, swoją pożyczyłam od siostry (to co, że godzinę przed wyjściem założyłam coś innego – liczy się fakt że WSZYSTKO miałam), do fryzjera pojechałam o 12:00. Zrobiłam obiad, bo impreza dopiero o 18:00 i to ponad 40km od naszego domu – wypadało coś zjeść. Wszystko dopięte na ostatni guzik i co? I wkroczył facet. O 12:00 przypomniało mu się że nie ma spodni, pojechał 15 km od domu by jakieś kupić. Wrócił – nie ma marynarki. Dzwoni do domu rodzinnego, wyzywa wszystkich bo każdy poza nim winny temu że nie on nie marynarki w domu. O 15:00 stwierdził że może jeszcze jakiś fryzjer by się przydał. Pojechał znów (chociaż mówiłam że każdy już ma zamknięte), wrócił po 20 minutach wściekły „bo w tej wiosce są same nieroby, kto to widział tylko do 13:00 pracować w sobotę!!”. Godzina 17:00, mówię że musimy jechać, bo jeszcze kwiatki trzeba odebrać które zamówiłam. Wyjechaliśmy o 17:15, na imprezę dojechaliśmy jako prawie jedni z ostatnich.
Jeszcze jeden fajny przykład mam!
Jedziemy gdzieś, nieważne gdzie już nie pamiętam. Chyba do Wrocławia. Uszykowałam przekąski na drogę w takiej torbie termicznej. Ogarnęłam dzieci – śniadanie, ubieranie, ząbki i takie tam. Poprosiłam Daniela, by zabrał torbę gdy będzie schodził, a ja już pójdę ich zapiąć w foteliki. Dałam mu ją do ręki. My już czekamy w aucie, nie wiem ile – 5 minut, 10? Schodzi taki dumny ze swoją jagodzianką którą kupiła SOBIE w piekarni 30 minut wcześniej. Ale.. bez torby. Cofał się jeszcze dwa razy. Spóźnialiśmy się jakieś 30 minut. A jagodzianka leży w aucie chyba do dnia dzisiejszego, boję się to dotknąć. Zapomniał zjeść.
Drogi znajomy!
Nie tylko nasz. Jeśli jesteś znajomym osób które mają dzieci. Pamiętaj, gdy my się spóźniamy to wcale to nie jest wina dzieci. Ich wina jest może w 10%, gdy pojawi się jakaś niespodziewana drzemka, napad złości itp. Pamiętaj drogi znajomy – to facet. To za każdym razem jest wina faceta. Chociaż pomalować się nie musi – jedyne co leży w zakresie jego obowiązków to wrzucenie na siebie koszuli (którą wcześniej i tak kobieta wyprasowała) to jeszcze się nie wyrobi w czasie. NIGDY. No nie ma takiej siły która by ogarnęła taka sytuację. Wszyscy uczeni tego świata nie potrafią wyjaśnić jak to jest możliwe. To naprawdę jest trudne do wyjaśnienia. Drodzy znajomi, liczymy na wyrozumiałość – to nie ja i dzieci, to ON. Cała wina leży po jego stronie.
Ile czasu potrzebujesz by wyjść z domu? My pół dnia.
2 komentarze
Hahahaha skąd ja to znam…Ja mam jakieś 70 km do swojej wiochy z Olsztyna. Ja już się zwijam do wyjścia, a on…cóż bierze prysznic i prasuje koszulę…Nie zdążyłam na msze, która poprzedzała część imprezową. Ale to jest po prostu tak, Kochana, że ONI zawsze mają czas 😛
Haha na szczescie ja nie mam z tym problemow 🙂