Nie należę do tego typu ludzi którzy jakoś specjalnie przepadają za alkoholem. Natomiast gdybym powiedziała, że nigdy go nie pije też bym skłamała. Do tego by przełknąć coś takiego muszę mieć po prostu dzień, w innym wypadku mi nie smakuje.
Są takie dni że sama piszę sms, bądź dzwonie do Daniela by kupił coś po drodze bo z chęcią bym się napiła. On nauczony doświadczeniem że w 90% przypadków i tak tego nie ruszę, zaczął kupować po prostu to co on lubi by się nie zmarnowało. Oczywiście na drugi dzień wściekam się że wypił co moje, chociaż doskonale wiem że i tak bym tego nie ruszyła. Ale moje to moje nie?
Czy są sytuacje w których pijemy razem?
Tak. Gdy dzieci są u babci, taty czy z kimś innym. Wtedy jest szansa na to, że razem wypijemy całą butelkę wina, czy jakieś piwo. Tak samo było nad morzem. Nie tknęłam drinka czy piwa póki nie miałam pewności że chociaż jedna osoba będzie w 100% „czysta”. Moja mama brała leki, dlatego udało mi się parę razy coś wypić, ale nie było ciśnienia że muszę to zrobić. Kilka razy już dostało mi się, głównie od moich rodziców za to że przesadzam. Gdy jest jakaś posiadówka rodzinna na której są procenty ja zazwyczaj alkoholu nie ruszam. Nawet pół piwa nie wchodzi w grę. Wściekam się gdy ktoś na siłę próbuje mi wbić swoje racje, mówiąc że robię źle. „Przecież jednym piwem się nie upijesz”. Nie upije, ale też nie pojadę autem w razie takiej potrzeby.
A w domu gdy jesteśmy sami z dziećmi?
To nie tak, że u nas w domu nie ma wcale alkoholu. Raz po raz Daniel po pracy wjedzie sobie do sklepu, kupi dwa piwa (mnie już przestał uwzględniać, chociaż oficjalna wersja jest taka.. że kupił dwa bo jedno jest dla mnie – taa.. 😀 ) i sobie wypije o 21 gdy dzieci już śpią. Jestem mamą od prawie 6 lat (w sumie 7,5 bo jeszcze ciąża), a sytuacji w której wypiłam cokolwiek gdy dziecko było w domu i nie byłoby osoby w 100% trzeźwej chyba nie było.. Chociaż nie – była! Ostatnio wypiłam kieliszek wina, pół na pół z sokiem i jeszcze mirindą rozcieńczyłam. Więc proporcje 1/3 – podejrzewam że promili we krwi było zero po 10 minutach.
Dlaczego pół piwa to za dużo?
Bo po pierwsze, jak widzę alkohol nie czuję ciśnienia że muszę go wypić. Nie jest to dla mnie aż tak dobre jak chipsy których bym odmówić nie umiała. Po drugie, już raz miałam sytuację w której trzeba było szybko jechać do szpitala by szyć dziecku głowę. CO w sytuacji gdy ja nie będę w stanie tego zrobić? Karetka? Zapomnij, przecież wypiłaś – dziecko Ci odbiorą. Bycie rodzicem to odpowiedzialność. Wypić można, ale pod warunkiem że ktoś inny w domu tego nie robi i będzie mógł zając się dzieckiem. Sama nie wiem ile taki kieliszek wina pokazuje promili we krwi, ale osobiście wole nie ryzykować i mieć wszystko pod kontrolą.
Nie krytykuje innych!
Naprawdę ten wpis nie ma tego na celu. Póki dziecku nie dzieje się krzywda, wypicie jednego piwa to nie przestępstwo. Ważne że dziecko nie jest światkiem kłótni spowodowanej alkoholem, nie widzi zataczających się rodziców którzy są autorytetem, nie cierpi fizycznie i psychicznie.. Kulturalne wypicie raz na jakiś czas jest zdrowe. Jednak należy pamiętać że dziecko ciągle jest obok. To co że śpi, nie widzi i nie słyszy tego co robicie. W czasie snu też się wiele może zdarzyć. Pomyśl o tym, że jakieś niepokojące objawy mogą wystąpić wieczorem, gdy wy akurat postanowiliście posiedzieć z winem przed telewizorem.
Ja byłam z moimi dziećmi na pogotowiu 3 razy.
Raz z zapaleniem płuc, więc od razu trafiliśmy na oddział. Dwa pozostałe przypadki to nieszczęśliwe wypadki. Antek i jego trzy szwy na czole. Blanka i jej wystawiona ręka w stawie łokciowym. W obu przypadkach był szczegółowy wywiad. Z młodą dodatkowo były schody.. gdy zajechałam tam o 21 zdenerwowana, z dzieckiem które nie rusza ręką prosili mnie o potwierdzenia trzeźwości. Pytali czy nie ma w domu przemocy, w jakich warunkach żyjemy.. bałam się serio! Strach pomyśleć co by było, gdybym właśnie tego dnia postanowiła wypić lampkę wina.
Nie ma takiej siły która by mnie przekonała do tego, bym wypiła coś gdy dzieci biegają obok mnie. Chyba że ktoś świadomie przejmie nad nimi opiekę i zagwarantuje mi, że nie wypije przez ten czas kropli alkoholu.
1 komentarz
Też tak robimy. Ja ogółem nie lubię za bardzo alkoholu, jak piwo to musi być smakowe jakiś Radler czy coś, wina nie przełknę. Raz kiedyś do grilla drinka, gdy mama mnie i siostrę namówi i nam przygotuje. Ale wtedy M nie pije. Bo zawsze ktoś w domu musi być trzeźwy, żeby właśnie w razie czego móc prowadzić.