Lubię takie posty, mam wrażenie że przez nie poznajemy się bardziej. Wy wiecie coś nowego o mnie, a w komentarzach padają zazwyczaj jakieś Wasze historie – które bawią czasem do łez. Ile razy już czytałam.. Basia! Miałam dokładnie tak samo jak Ty. Z niektórymi osobami jesteśmy bardzo podobni. Chociaż mam wrażenie że wiecie o mnie już wszystko, poszperałam w mojej pamięci i znalazłam kilka nowych faktów.
W naszym życiu przychodzi tez taka faza, w której z perspektywy patrzymy na to co się wydarzyło. Coś co kiedyś było dla nas „najgorszym dniem życia” dziś bardzo często jest śmiesznym wspomnieniem
1. Nienawidzę myć okien.
Od momentu wprowadzenia się do tego mieszkania szukam osoby która będzie to robiła za mnie. Idzie bardzo opornie, rezultatem czego są ciągle brudne okna. W domu mogę zrobić wszystko, nie brzydzi mnie szorowanie WC, kocham robić pranie i je składać, dwa razy dziennie odkurzam.. wiesz o co mi chodzi. Nie widzę problemu w pracach domowych – tylko to okropne mycie okien. Może jakby mi to lepiej szło miałabym więcej motywacji.. ale okna i lustra w naszym domu wyglądają gorzej po umyciu niż przed.
2. Jak byłam mała wylała się na mnie gorąca kawa i herbata.
Miałam poparzony brzuch i lewę ramie. Była jakaś uroczystość rodzinna, dużo ludzi, zamieszanie.. kobiety zaczęły roznosić ciepłe napoje do pokoju a ja akurat przebiegałam. Panika, krzyk.. gdyby nie mój tata który szybko wrzucił mnie do wanny i polewał lodowatą wodą dziś miałabym pewnie wielkie blizny w tych miejscach. Skończyło się na tym, że mam jedną bliznę na środku brzucha wielkości 2x6cm – aktualnie już prawie niewidoczną. A jest tak dlatego, bo..
3. Mam cały brzuch w rozstępach.
Nie malutkich, nie płytkich, nie delikatnych. Są ogromne. Wszystkie pojawiły się w ciąży z Antkiem, chociaż smarowałam się non stop jakimiś specyfikami. W drugiej ciąży nie wyszedł ani jeden nowy, pewnie ze względu na to że już nie miał miejsca. Jeden przy drugim – chociaż już troszkę mniej widoczne, bo straciły tak intensywny czerwony kolor – to od 7 lat nie wyszłam na plażę w stroju dwuczęściowym. Nikt poza moimi rodzicami, siostrą, dziećmi i Danielem nie widział mnie bez koszulki. Może zdarzyły się jeszcze pojedyncze osoby jak jeszcze po ciąży wmawiałam sobie że to normalne i nosiłam bikini na działce u rodziców. Jednak miejsca publiczne to wielkie ukrywanie kompleksu. W tym roku zaczęłam go więcej pokazywać, bo pogodziłam się z myślą że nie pozbędę się ich nigdy – laser u mnie nie wchodzi w grę, ze względu na inną chorobę.
4. Blog prowadzę już 7 lat.
Zaczęłam pisać gdy urodził się Antoś, albo chwilkę wcześniej – może jak byłam w ciąży? Kto to pamięta? W grudniu stuknie mu właśnie 7 lat, więc to kawał czasu. Prawda jest taka że wcześniej podchodziłam do tego hobbistycznie. Nie zarabiałam na nim nic – teraz jest to moja praca. Od maja powoli, powoli działałam.. jakieś przerwy mniejsze i większe było. Teraz od dwóch miesięcy mam mega motywacje do pisania bo zaczęłam naprawdę fajnie na tym wychodzić. Kocham to miejsce, a jak robi się to, co sprawia radość to zarabianie na tym to czysta przyjemność.
5. Jak byłam dzieckiem tekstów do szkoły uczyłam się na pamięć.
Pewnie przypominasz sobie zadania domowe w szkole podstawowej, polegające na „na następny dzień, proszę przeczytajcie ten tekst – macie się z nim tylko zapoznać”. No własnie.. ja zapoznawałam się bardzo dogłębnie, bo znałam je na pamięć – często całe zdania recytowałam sobie w głowie. Moja mama mnie wyzywała, że mam wreszcie przeczytać i odpuścić – ale ja inaczej nie umiałam. Albo w 100% albo wcale. Później mi przeszło i to „wcale” było na porządku dziennym.
6. Paraliżowały mnie wystąpienia publiczne.
Każde wystąpienie przed klasą powodowało mini atak serca. Jąkałam się, denerwowałam i na końcu coś wydukałam – ale z wielkim trudem. Podziwiałam osoby które mogły bez problemu tak wyjść i cokolwiek powiedzieć. Mi to nigdy nie wychodziło. Przełamałam się dopiero w liceum, gdy dołączyłam do samorządu szkolnego i mogłam wtedy prowadzić apele – bez stresu. Wyjścia na środek sali też jakoś mniej stresowały. A swój strach tak w 100% przełamałam podczas spotkania dla blogerów które zorganizowałam. Park rodzinka uznał że fajnie jak ja osobiście je poprowadzę – dałam radę, a w połowie tego wydarzenia nawet przestałam się stresować.
7. Miałam operację stóp.
W czwartek klasie podstawowej rodzice opłacili mi operację haluksów. Miałam je od dziecka – bardzo duże. Po wszystkim nie chodziłam do szkoły przez rok (miałam nauczanie indywidualne, nauczyciele przychodzili do mnie), uczyłam się wtedy bardzo dobrze – chyba najlepsze świadectwo w moim życiu. Do dziś mam w dużym paluchu kotwiczkę metalową, po dwie blizny na każdej stopie i mimo to – wada zaczyna mi wracać. Planuję po ślubie kolejny raz umówić się do lekarza i przejść operację korekcyjną.
8. Boję się że coś wybuchnie.
Jedziemy autem, coś zaczyna syczeć, piszczeć czy wydawać inne dziwne dźwięki – boje się że wybuchniemy. Pralka dziwnie chodzi – a może wybuchnie? Pomóc potrzymać Danielowi kabelek jak lutuje przewody? – co ty, przecież to wybuchnie! Wizja wybuchu paraliżuje mnie i każda pozornie niebezpieczna sytuacja kojarzy mi się w wielkim wybuchem. Pamiętam jak kiedyś gniazdko w naszym mieszkaniu wydawało dziwny dźwięk, a byłam sama z dziećmi. Zadzwoniłam do Daniela, a on przez telefon mówił mi co mam robić. Czułam się jak w filmie akcji – bez koloryzowania. Spocona byłam co najmniej jakbym bombę rozbroiła która może wysadzić pół miasta.
I jeden taki GRATIS 🙂
Bo masę pytań o to dostaje – a to żadna tajemnica 🙂
9. Mam 173 cm wzrostu.
Wiecie ile osób pisze mi, że widząc mnie gdzieś w mieście, bądź na jakimś spotkaniu blogowym – czy już w zupełnie innym miejscu zdanie : „Myślałam że jesteś niższa”. No nie jestem. Wydaje mi się ze mój wzrost jest dość przeciętny, są niższe i wyższe – a lekko ponad 170 cm to taki wynik dość powszechny. Mimo wszystko – tak, mam 173 cm wzrostu a nie 160, jak większość myśli. Wagę też podam, a co.. aktualnie 68 kg – chciałabym max 60, ale za bardzo kocham słodycze i ogólnie jedzenie. Za to w drugą stronę – bardzo nie lubię ćwiczyć 😀
11 komentarzy
Wow, naprawdę aż 7 lat?
serio serio 🙂
Masakracja z tymi haluksami! :O Szkoda gadać :<
no kazdy ma tajemnice wstydliwe….niestety ja tez:) ale boje ise mowi eh;/
Też tak mam 😀 ćwiczenia zdecydowanie nie są dla mnie 😀
Chociaż są ćwiczenia które lepiej mi wychodzą – np biegać mogę na bieżni, w plenerze wypluwam płuca. Rowery lubię. Takie cardio. A Ty masz jakieś ulubione?
Kurcze, zupełnie przypadkiem tutaj trafiłam i bardzo bardzo mi się podoba. Fajnie, że piszesz o sobie coś zupełnie „z innej beczki”.
Hm, ja też zawsze się denerwowałam przed publicznym wystąpieniem. Zawsze gdy takowe miało być to prosiłam nauczyciela by pozwolił mi pisać 😀
Pozdrawiam, buziaki!
Bardzo mi miło <3
A teraz ten lęk trwa nadal czy już z nim wygrałaś?
Piękny artykuł!!
dziękuje <3
Też nie lubię publicznych wystąpień od dziecka. Strasznie się denerwuję, ale ponoć tego nie widać w ogóle