Śledź nas na:
Blog - archiwum

DIY tablica motywacyjna – jak zachęcić dziecko do wykonywania prac domowych

15 marca 2018

Moje dzieci to małe lenie. Serio, jak ich nie zagonie sama do prac domowych palcem nie kiwną. Powiedz mi, że nie tylko u nas tak jest, proszę.. W każdym razie szukałam wielu sposobów by ich jakoś zachęcić do tego. Najpierw były tłumaczenia, rozmowy. Wbijałam do głowy, że jak coś robimy regularnie to wtedy nie potrzeba wielkiego wysiłku. Natomiast odkładanie czegoś na później skutkuje tym, że uzbiera nam się masa pracy – a wtedy jak wiadomo, nam już się wcale nie chce.

Bąble może jeszcze nie kumate na tyle, dla nich słowo „później”, „jutro”, „nie teraz” królowały częściej niż „dobrze”, „daj mi 5 sekund i to zrobię”, „nie ma sprawy”. Chyba marzeniem każdej mamy, każdego rodzica jest to by dzieci wykonywały swoje obowiązki domowe. Nie chodzi mi tu broń Boże o jakąś tanią siłę roboczą, gdzie dzieci pracują a mamy oglądają serial (chociaż u nas czasem to tak wygląda, bo po prostu Antek i Blanka polubili sprzątanie. Nie robią tego dokładnie, ale się nie wtrącam. Poprawie jak pójdą spać, by nie widzieli). Chodzi mi o prace domowe, które ma każdy człowiek. Wynoszenie śmieci, zmywanie naczyń, sprzątanie, zrobienie śniadania, ubranie się, wyjście z psem.. normalne czynności jakie wykonujemy każdego dnia w domu.

Chcę nauczyć moje dzieci, że nie mama jest od tego by usługiwać. By wszystko było podane na tacy, wystarczy pstryknąć palcem. Dom jest nasz, nie mamy – dlatego dbamy o niego wszyscy. To jest coś naturalnego i bardzo zdrowego. Możesz być pewna że zaprocentuje to w przyszłości. Już teraz zazdroszczę mojej przyszłej synowej męża. Antko pięknie sobie daje radę w kuchni, bez problemu zrobi sałatkę grecką i kanapki na kolację – ma sześć lat. Posprząta po psie, gdy zdarzy mu się wpadka w domu. Odkurzy, umyje podłogi, wytrze kurze. Nie ma z tym (już teraz!) najmniejszego problemu. Blanka natomiast zbiera dzielnie zabawki swoje i Antka przed kąpielą, kąpie się już sama (nawet z umyciem głowy), dobiera rano strój do przedszkola, ścieli sobie łóżko, myje podłogi. To są oczywiście przykłady bo w ciągu dnia zbierze się tego znacznie więcej.

Jedynym problemem, nieodkrytym, niewyjaśnionym.. nawet najwięksi uczeni tego świata nie potrafią odpowiedzieć na to pytanie jest – pokój dziecięcy. Jak mają tam wejść i go ogarnąć, momentalnie bolą ich ręce, nogi, głowa, brzuch.. wszystko. Nie ma większego syfu tam. Nawet gdy ja dzień wcześniej wejdę i zrobię mega błysk oni na drugi dzień nie wejdą tam z odkurzaczem, by tylko dosłownie do odświeżyć. Parzy ich podłoga w tamtym pokoju gdy trzeba coś zrobić, poza zabawą i pójściem spać. Nie nalegam, nie wyzywam – po prostu też tam nie wchodzę. Jak zadbają tam będą spali. Zabawki rozrzucone? Nie mój problem. Chociaż od czasu odkrycia tej alergii na kurz, Antek sam z siebie stara się już trochę bardziej dbać o czystość tam.

Było ich ciężko nauczyć tego, że każdy w domu ma swoje obowiązki. Kazałam sprzątać, ale robiliśmy to w formie zabawy. Włączyliśmy sobie muzykę i tańcząc ścieraliśmy kurze, Antek odkurzał a Blanka biegała za nim mopem. Były smugi, ale co z tego? Teraz już się nauczyli robić to troszkę dokładniej i z większą powagą. Nie ważne jaką metodą obierzesz, ważne by była skuteczna.

Ok, zaczeli sprzątać. Ale co z tym ich „nie teraz”, „jutro”.. a właśnie! I tu pomógł nam cudowny wynalazek jakim jest tablica motywacyjna. I szczerze? Olej te kupne za miliony monet. Ja sama stworzyłam sobie tabelkę i zwykłym długopisem/pisakiem/kredką uzupełniamy poszczególne pola. Smutna buźka – nie wykonał danego dnia, neutralna – zrobił, ale byle jak, byle było, wesoła – zadanie wykonane. Czasem mamy jeszcze naklejki, ale nie spinam się gdy ich nie ma bo jest to dodatkowy wydatek.

Dzieci zbierają punkty każdego dnia. U nas jest 7 punktów dziennie do zdobycia. Ubieranie się rano i wieczorem, mycie zębów rano i wieczorem, ścielenie łóżka, pomoc przy sprzątaniu, pomoc przy kolacji, nie krzyczę i nie płaczę, ładnie zjadam posiłki. Dlatego dziennie można zdobyć 7 punktów! Tygodniowo zatem jest aż 49 punktów! Ustaliliśmy że za 40 punktów jest „nagroda”. A jest nią, to co na początku każdego tygodnia sobie ustalimy. Wyjazd na kulki, na basen, na lody, do zoo.. albo jakiś batonik, cukierek. To może być wszystko ale ustalone wcześniej, by dzieci wiedziały o co w danym tygodniu walczymy.

Problem był gdy jedno dziecko zdobyło te punkty a drugie nie. Nie ulegliśmy, dzielnie trzymaliśmy się reguły tablicy i wtedy jedno dziecko jechało np. na ten basen, a drugie siedziało w domu. Były łzy, ale uwierz że tylko jeden tydzień, w kolejnym już wiedzieli że nie ma żartów i faktycznie może być tak że ja zostanę w domu, a mój brat/moja siostra pojadą na wycieczkę. Nie są tak trudne rzeczy, tak naprawdę mega łatwo jest zdobyć punkt, bo są to czynności które wykonujemy codziennie. Prawda?

Zobacz sobie jaką my mamy tabelkę i ona w zupełności wystarczy.
Wydrukuj sobie taką, bądź inną którą znajdziesz w Internecie i zacznij już dziś. Może ta metoda u Ciebie też zda tak pozytywnie egzamin jak u nas.

Jeśli podobał Ci się wpis, zapraszam na nasz Facebook

Brak komentarzy

Odpowiedz

Nasz Instagram