Nie mam pojęcia czy na świecie żyje idealna matka – pewnie nie! W każdej z nas znajdzie się coś, co nie będzie pasowało innym. Najgorsze jest to, że czasem usłyszysz w obecności swoich dzieci że robisz coś źle. Paradoks tkwi w tym, ze dzieci mają to w nosie i dla nich jesteś najlepsza – o ile nie robisz im krzywdy. Gdy poświęcasz im czas, dajesz jedzenie i picie, wieczorem przytulisz i pocałujesz – dla nich to tak wiele.
Ja jestem jedną z okropnych mam, mówię to z pełną świadomością.
1. Moje dzieci jedzą słodycze.
W naszym domu znajdziesz słodycze które przyniosła do nas babcia. I tylko dlatego trafiają one do moich dzieci. Jadąc z Danielem na zakupy nie zatrzymujemy się na tych alejkach, ewentualnie sięgniemy po lody czekoladowe – bo do nich mamy słabość 🙂 Nie zabraniam im zjeść lodów, czekolady, cukierków. Chociaż jak są u babci zjedzą tego tyle, że później w domu przez tydzień nie wołają.
2. Oglądamy bajki.
Są dni, gdy oglądają ich naprawdę dużo. Jednak nie uważam się za najgorszą mamę na świecie z tego powodu. Mi też należy się chwila ciszy, przecież oni non stop się kłócą – a wtedy jest taka cisza.. rozumiesz mnie? Teraz, pisząc ten post, Blanka ogląda trolle a Antek gra na tablecie. Uwierz, że z nimi nad głową bym nic nie dała rady napisać.
3. Krzyczę.
Dużo! Najczęściej stoję sobie w kuchni i wyzywam jak to mam źle, chociaż zdarzy się że na dziecko też podniosę głos – przykład : pokolorowane świeżo pomalowane ściany czy nowe drzwi, bójki (chociaż to już zaczęłam konkretnie olewać i zostawiam ich samych, jest lepiej, szybciej przestaną) Taka już jestem, że muszę sobie pokrzyczeć by za chwilkę było dobrze. Krzyk i płacz, to mnie relaksuje.
4. Moje dzieci chodzą w pidżamach do południa.
No cóż czasem zapomnę że są jeszcze w pidżamie. Jak chcemy wyjść na dwór, patrze i widzę że coś jest nie tak. A oni jeszcze bez skarpetek, galotów czy z wiszącym pampersem do kolan. W sumie.. jakby im to przeszkadzało to by się upomnieli. Może to lubią? Ja lubię 🙂
5. Gdy jadą do taty na weekend – ciesze się!
Kiedyś leżałam na kanapie i uważałam się za złą mamę. Jak ja mogłam ich wysyłać na cały week do taty a sama myśleć o wyjściu z koleżankami. Teraz kocham weekendy gdy ich nie ma! Taki odpoczynek jest mi potrzebny, psychicznie odpoczywam najbardziej. A jakby nie było – ich tata też musi się nimi zajmować. Kocham ich, ale czasem mnie strasznie denerwują i ich nie lubię!
6. Nie mamy w domu idealnie zbilansowanych posiłków.
Nie znam się na tym i nigdy pewnie nie poznam, nie mam czasu na odmierzanie 4 różnych porcji jedzenia z idealnie wymierzonymi kaloriami. Śniadanie to kanapki, płatki lub budyń, później jabłko. Na obiad każdy dostanie łychę ziemniaków, kurczaka i surówkę – jedzą aż się nie najedzą. Na deser banan, kolacja – kanapki lub domowa pizza. Często jemy to samo dwa dni, bo jestem tak leniwa że gotuję więcej. Dzieci jedzą to co my = solone. Żyjemy – mamy się dobrze.
7. Sprzątam jak mi się chce.
Ewentualnie jak widzę że faktycznie kurz widać na pierwszy rzut oka. Tak mam właśnie dziś – ale sprzątanie zaplanowałam na jutro. Nie lubię sprzątać! Muszę mieć dzień by to zrobić. Wiesz, wstaje i wiem że dziś jest dobry dzień na to by ogarnąć mieszkanie. Zazwyczaj robię to gdy jestem zdenerwowana by jakoś spożytkować gniew. Jestem okropną Panią domu!
8. Nie karmiłam piersią Antka.
Wyrodna ja! Chociaż nadrabiam tym, że tego 4-kilogramowego wielkoluda urodziłam naturalnie. Wybaczycie mi? Tak serio, w ciąży miałam biopsje ponieważ w piersi pojawił się guzek, po porodzie musiałam go usunąć – dlatego nie karmiłam. Chociaż dla niektórych i tak jestem tą złą. Nadrobiłam z Blanką, ona była cycoholikiem 🙂
9. Jadąc na zakupy podrzucamy dzieci do dziadków.
Nie lubimy z nimi jeździć. Trwa to dłużej, kupujemy więcej i mniej rozsądnie. Nie wspomnę o tych nerwach gdy jeden biegnie w jedną a drugi w drugą stronę a ty zamiast biegać za produktami, biegasz za nimi. Dobrze że mamy babcie kilometr (?) od naszego mieszkania.
10. Kąpie się z dziećmi.
Z Antkiem już przestałam, ale z Blaneczką nadal wchodzę do wanny – NAGO! Dla nas to nic dziwnego, dzieci nie patrzą na innych tak jak dorośli na siebie. To niespełnieni seksualnie maniacy myślą że w tej wannie dzieje się coś złego 🙂
5 komentarzy
Basiu, nawet nie wiedziałam że tak dużo nas łączy. Jeśli bycie zła matka jest danie dziecku paczka z czekolada i kostkę czekolady raz na jakiś czas (mój synek nie przepada z słodyczami), pozwolić cały dzień chodzić w pizamie, oglądać bajki, grać – to TAK, JESTEM ZŁA MATKĄ
Ale jesteśmy wyrodne! 🙂
Jeśli to nazywasz bycie złą mamą – to tak, jestem taka jak Ty 🙂
O nie. Ja tez jestem paskudna matka. Moja dwulatka juz godzine siedzi przed bajkami a ja leze na kanapie i dogorywam po nocy w pracy. Na sniadanie byla jakas dmuchana kaszka na szybko a na obiad pewnie wytargam cos z zamrazalnika albo zamowie. I nie bedzie to bio ani eko. Na pewno solone. Chyba jestem z tych najgorszych.
A ty zła mamo!