Dziś jest już lepiej i powoli wracam do pracy. W poniedziałek było źle, jednak udało mi się zrobić wszystko co zaplanowałam. Wtorek za to był okropny! Już rano czułam że z zatokami może nie być ciekawie dlatego zadzwoniłam do przychodni – niestety, pomimo tego że jestem w ciąży nie znalazło się tam dla mnie miejsce. Mój błąd że nie poprosiłam o odmowę na piśmie bo konsekwencje tego, że nie przyjęłam leku na czas były dużo poważniejsze niż się mogłam spodziewać. Po cichu liczyłam że dam radę wytrzymać jeden dzień. Tak bardzo się myliłam…
Z zatokami mam problem od bardzo dawna. Lekki katar i już wiem że za chwilę z bólu nie będę mogła wytrzymać. Zima bez czapki? Zatoki mi tego nie wybaczają. Mam tak od roku – wcześniej nie było problemu. Teraz, po porodzie planuję udać się do laryngologa, który oceni czy nadaję się na jakiś zabieg – bo ten ból towarzyszy mi zdecydowanie zbyt często.
Bez Maciejka w brzuchu było mi łatwiej kontrolować sytuację. W aptece była cala masa leków które mogłam kupić i jakoś przetrwać do czasu wypisania recepty na antybiotyk (tak, moje zatoki bez antybiotyku nie potrafią się same „naprawić”). W grę wchodziły nawet bardzo mocne leki przeciwbólowe – teraz niestety wszystko było zakazane. Szukałam pomocy w domowych sposobach i nie powiem że nie było lepiej. Serio pomagały, na 30 minut był spokój by za chwile znów poczuć ten ogromny ból. Podejrzewam że mając mniej skomplikowane zatoki i zaczynając już robić to wszystko przy pierwszych oznakach będziemy w stanie pomóc sobie i obejdzie się bez mocniejszych leków
Po pierwsze – płukanie zatok.
Przed ty wzbraniałam się najdłużej. Nie lubię takich zabiegów, coś co wygląda tak źle nie może nie boleć. Wyobraź sobie jak musiało mnie boleć, skoro zdecydowałam się na zakup zestawu do płukania w aptece. Oczywiście możesz użyć soli kuchennej, przegotowanej wody i butelki z dzióbkiem. Ja nie ryzykowałam, bałam się że strumień będzie za mocny, coś źle naduszę i bardziej sobie zaszkodzę. Mój zestaw kosztował 26 zł (butelka i chyba 15 saszetek z roztworem). Pierwszy raz gdy do tego podeszłam, udało mi się odetkać lewa zatokę – byłam zachwycona. Jednak przy samym płukaniu prawej wiedziałam że lekko nie będzie. Woda nie chciała przelecieć mi przez dziurki… zablokowane wszystko. Po dłuższej chwili zaczęło coś lecieć, ale ulgi nie było. Mimo wszystko plus dla tej metody – bo jedna odblokowało mi raz i już nie zablokowała mi się wcale.
Inhalacje.
Wystarcza takie z soli. Oczyszczają drogi oddechowe i pomagają schodzić wydzielinie. Tego nie sprawdziłam – bo inhalator dzieci zabrały ze sobą do babci. Jednak z opowiadań Waszych wiem, że potrafi zdziałać cuda jak płukanie.
Parówki z ziołami i olejkami.
Ja robiłam parówki trzy razy dziennie każda po około 10 minut. Pierwsza z majeranku, druga z mięty, trzecia z dodatkiem olejku. Ulga była chwilowa, a na czas parowania bólu nie czułam wcale, dlatego wcale nie chciałam spod ręcznika wychodzić. Zadaniem jej, jest pomoc w „odklejeniu” się wydzieliny ze ścianek zatok. Czułam różnicę, jednak już wtedy wiedziałam że u mnie bez leku się nie obejdzie – ale przy początkowej fazie problemu z zatokami – jak najbardziej może się sprawdzić.
Okłady z ziemniaków.
Jak usłyszałam od jednaj z Was, że mam ugotować dwa ziemniaki, rozgnieść je widelcem, wrzucić do gazy i takie ciepłe (nie gorące!) przykładać do zatok to pomyślałam „no kurcze! wariatkę ze mnie robią!” ale byłam tak zdesperowana, tak bardzo mnie bolało że zrobiłam to. I wiesz co? Podczas tych okładów bólu nie było, po prostu znikł – zasnęłam. Udało mi się zasnąć i chociaż na chwile przespać te pełne bólu chwile. Później w mikrofali odgrzewałam sobie ziemniaki i kilka razy jeszcze przykładałam. Mega fajna metoda.
Herbata z imbirem
Ma działanie rozgrzewające i udrażnia drogi oddechowe. Piłam tego płynu chyba 10 litrów dziennie. Już mnie mdliło od samego zapachu ale nie odpuszczałam – Nie umiem powiedzieć czy pomogła herbata czy coś innego w danej chwili. Ale z drugiej strony nie wiem jaki byłby mój stan gdybym tego nie robiła. To nie jest czasochłonne, nawadniać organizm przy zatokach i tak trzeba wiec czemu nie własnie tym?
Okłady z soli/gorczycy/grochu
Podgrzewamy któryś z tych składników w woreczku na patelni i ciepły (nie gorący by się nie oparzyć!) przykładamy na zatoki. Coś jak z ziemniakami – sama wybierz co dla Ciebie będzie najlepsze.
Wdychanie świeżo pokrojonej cebuli i czosnku
To usłyszałam od jednej z Was. Podobno fajnie udrażnia drogi oddechowe. Niestety nie próbowałam, bo ostatnia rzeczą o której marzyłam było krojenie cebuli. Będąc zdrowa unikam tego, a przy zatokach czułam że umrę. Nie dla mnie – jednak może jakby maż pokroił to bym powdychała? Warto spróbować jak nie masz oporów przed krojeniem tego warzywa. Po czasie, czyli wczoraj jak już mi ta „gorsza zatoka” puściła i zaczęło spływać wyczytałam że wystarczy samo wąchanie chrzanu – na to może bym się zgodziła szybciej.
Mleko z miodem
Tak samo jak herbata z imbirem, za zadanie ma Cię rozgrzać. Ogrzać drogi oddechowe i tym samym pomóc im się oczyścić. Wypiłam litr tego w ciągu dnia. W garnku stało na kuchence i tylko sobie chodziłam podgrzać i dolać do kubka na przemian z herbata.
Ja jestem już po antybiotyku. Niestety dostałam też lek na podtrzymanie ciąży i nakaz leżenia – tak by mocno odpocząć. Tak zatoki mogą wykończyć kobietę w ciąży. Dlatego nie wolno bagatelizować najmniejszych objawów jakie Cię spotykają. Walczyć o swoje, wykłócać się i prosić o wszelkie odmowy na piśmie – po czym zgłaszać to dalej. Gdybym wiedziała że tak to się skończy nie byłabym tak miła i ugodowa. Nauczona swoim doświadczeniem – dzielę się nim z Toba. Ja nie miałam siły walczyć ze służba zdrowia – serio myślałam tylko o tym że bardzo boli. Do domu wrócił mój maż, zobaczył mnie taka załzawiona (bo światło raziło), osłabiona (bo nie jadłam nic, przez ból szczęki), ledwo funkcjonująca (bo pojawiła się gorączka). Tak złego widuję do bardzo rzadko, w domu jest raczej ta spokojniejsza osoba – dzielnie walczył i tego samego dnia miałam już leki.
1 komentarz
Muszę wypróbować następnym razem. Ból zatok to coś okropnego.