Śledź nas na:
Blog - archiwum

Dwa lata temu podjęłam najlepszą decyzję dla mojej rodziny!

2 grudnia 2019

Tak, niedługo minie dwa lata od pewnej przełomowej decyzji. A raczej od dwóch, pierwsza jest tą, która spowodowała zamieszanie a drugą tą, która je odkręciła. Co prawda robiłam to już wcześniej, nawet nie raz, jednak dokładnie ta sytuacja pokazała mi jak ważny jest ten aspekt dla całej naszej rodziny. Chciałam patrzeć na siebie, na swoją przyszłość – jednak musiałam pewne ambicje odstawić na bok i po prostu zrezygnować.

Nauczyłam się odpuszczać. 

Bycie mamą nauczyło mnie, że nawet największe starania z Twojej strony nie dają pewności realizacji zadania. Zawsze się przykładam do swojej pracy, nie odpuszczam i nie uciekam. Tym razem jednak poległam. To już dwa lata, odkąd zrezygnowałam z etatu. Dwa lata „siedzę w domu” i nic nie robię. Dwa lata, które były wbrew pozorom jednymi z najcięższych lat w moim życiu. Szczęśliwymi, ale wyczerpującymi. Podjęłam ważną decyzję dla mojej rodziny i… zostałam w domu.

Pamiętam ten płacz. 

Za każdym razem, gdy któreś z moich dzieci chorowało, ja płakałam. Było to na tyle częste zjawisko, że chodziłam taka rozstrojona przez 3/4 miesiąca. Jeden zdrowy, drugi chory. Tydzień przedszkole, dwa tygodnie dom. Trwało to od września do… teraz nie pamiętam kiedy dokładnie zrezygnowałam. Ale chcę Ci powiedzieć, że dosłownie chorzy byli non stop. A cudownie ozdrowieli, gdy ja z tego etatu zrezygnowałam. Śmiałam się później, że oni to wyczuli. Bo wraz z moim wypowiedzeniem, skończyły się smarki – jak ręką odjął. Zrezygnowałam z siebie – wtedy tak myślałam.

Postanowiliśmy jednak z mężem że na etat nie wrócę. Skupiam się na rodzinie, domu, organizacji naszego ślubu. Dbam o nasze gniazdko i… staramy się o dzidziusia.

Tylko że ja w miejscu usiedzieć nie umiem.

Dlatego wtedy postanowiłam wrócić do blogowania. Tak już na 100%. Bardziej niż kiedykolwiek. Pisałam dla siebie i dla garstki ludzi. W pewnym momencie, miesiąc przed ślubem „przyniosłam” do domu więcej pieniędzy w ciągu miesiąca niż mój mąż. Wtedy usłyszałam od niego te słowa, tą zachętę i wsparcie – załóżmy firmę, będzie lżej. Zabawa w umowy o dzieło nie była dla nas.

1 kwietnia założyliśmy firmę. 

Osiem miesięcy już to wszystko ciągniemy. Bez długów, bez kredytów. Nie idzie to szybko, powiedziałabym nawet że stosunkowo powoli. Jednak radość z tego, że działamy sami – jest dla mnie najważniejsza. Dajemy radę opłacić wszystko i inwestować drobne sumy w kolejne produkty. Założonych celów nie osiągnęłam w 2019 i raczej już tego nie zrobię, chyba że jakimś cudem wygram 100 tysięcy. Jestem cierpliwa, wytrwała i konsekwentna. Wiem czego chcę i dam radę. Do każdej sprawy jaką rozpoczynam, wkładam całe swoje serce. Myślałam że rozwój chociażby tego miejsca będzie szybszy. Nie jest tak z mojej winy, bo chcę by było idealnie.

Podjęłam najlepszą decyzję dla mojej rodziny. Dopiero teraz zaczęłam się spełniać.

Nie na etacie, nie dla kogoś. 
Dla siebie i po swojemu.

 

 

 

 

 

 

Jeśli podobał Ci się wpis, zapraszam na nasz Facebook

Brak komentarzy

Odpowiedz

Nasz Instagram