Śledź nas na:
Blog - archiwum

Dzień dobry, urodziłam dziecko. Zapraszam do szpitala!

13 maja 2019

Dla niektórych osób z rodziny świeżo upieczonej mamy własnie taki napis widnieje na jej czole. Dokładnie na samym środku jej zmęczonej twarzy świeci ogromny napis „chodź, czekałam na Ciebie!”. Jest on tak bardzo wyraźny, rzucający się w oczy i zapraszający bezczelnie – że rodziny nie potrafią w żaden sposób odmówić świeżo upieczonej mamie. Pchają się więc do tej kobiety, wśród łóżek pięciu innych zmęczonych kobiet i oglądają tego dzieciaczka jakby był dziełem sztuki.

Jest tym dziełem – dla rodziców. 

Dla tej umęczonej mamy która chwilę wcześniej w ogromnych bólach wydawała go na świat i jedyne o czym marzy teraz to… sen. Odpoczynek i drzemka – to jest napisane nie na jej czole, ale w jej oczach. Nie chce nic innego, jak chwili spokoju. Musi dojść do siebie, zająć się swoim maluszkiem i uczyć się. Odkrywać co noworodkowi się podoba a co go irytuje. Musi poznać dziecko, a dziecko jedyne czego pragnie to dotyku mamy. Bo tylko ten dotyk, bicie serca i głos zna. Czuje się bezpiecznie.

Pomyśl o tym zanim zdecydujesz się kilka godzin po porodzie wparować na salę.

Miej w głowie myśl, że ta kobieta może nie mieć ochoty na Twoje odwiedziny, ale z grzeczności nie powie nic. Będzie siedziała cała obolała na tym łóżku i pięknie się uśmiechała. Cieszy się, że ma dziecko już po tej stronie brzucha. Że jest całe i zdrowe. Przyjmuje Cię w tej sali szpitalnej, chociaż wolałaby spędzić ten czas tylko z dzieckiem. Ona, dziecko i ojciec – to trio i nikt więcej ma prawo być ze sobą w tym czasie. Żadne inne osoby są tam kompletnie nie potrzebne.

Pomyśl o innych kobietach.

Przychodząc do swojego dziecka, do swojej synowej, wnuczki, bratanicy że obok jej łóżka leży jeszcze inna kobieta. Inna świeżo upieczona mama która kompletnie nie ma ochoty świecić golizną przed obcymi ludźmi. Ten, kto był już w takim miejscu wie jak to wygląda. Kobiety leżą tam bez majtek, wietrzą krocze i bieliznę zakładają tylko wtedy, gdy muszą wstać z łóżka. Wyobraź sobie teraz siebie leżącą nago od pasa w dół. W tym momencie wchodzi do sali 5 osób. Mama, tata, babcia, ciocia i siostra kobiety która leży w rogu sali… kompletnie ich nie znasz, a oni własnie patrzą na Ciebie i z wielkim uśmiechem mówią tylko „dzień dobry”. Idą do tej kobiety, która nie umiała powiedzieć im „nie, nie odwiedzajcie mnie w szpitalu, wyjdę do domu za 2-3 dni i wtedy się zobaczymy”, Była jedną z tych które nie chciały zrobić rodzinie przykrości.

Pamiętam swoje dwa porody…

Rodząc Antka byłam tą, która nie odmówiła. Odwiedzali mnie w szpitalu, a ja błagałam o to by już poszli. Bolało mnie wszystko, chciałam iść spać ale nie mogłam. Tam na szczęście nie zakłócałam innym kobietom odpoczynku. Widzenia odbywały się na ogólnodostępnej sali – nie można było wejść z rodziną do sali w której leżały inne pacjentki. Siedziałam więc na twardym krześle i dzielnie znosiłam całą wizytę. Każdą po kolei… bo nie była tylko jedna.

Z Blanką było lepiej. Wiedziałam już co chce, a czego nie – urodziłam w sobotę, a w poniedziałek wychodziłam do domu. Przez dwa dni nie odwiedził mnie nikt. Czy było mi smutno? Absolutnie nie! Odpoczęłam, nacieszyłam się dzieckiem – byłyśmy tylko we dwie. Skupiłam się na niej, a ona miała mamę dla siebie. Jednak obok mnie leżała kobieta która urodziła pierwsze dziecko – a dookoła niej stało ciągle pięć osób. Byłam zołzą, ale poza nią w tej sali byłam też ja i moje dziecko – grzecznie wypraszałam i prosiłam by wchodzili pojedynczo bądź był z nią tylko maż.

Kobieta która urodziła nie jest małpką w zoo.

Nie jest nią też dziecko. Wchodzą te osoby do szpitala i oglądają, komentują, dotykają.
A Ty dzielnie to znosisz bo nie wiesz jak odmówić.
Może nawet nie masz pojęcia że rodzina planuje taki zmasowany atak na Was.

Mój mąż już wie, jakie jest moje zdanie w tym temacie i obiecał mi, że dopilnuje bym razem z naszym synem miała te dni tylko dla siebie.
Moja rodzina także je zna i wie, że jeśli chcą zobaczyć wnuka, siostrzeńca, prawnuka… mogą to zrobić, ale jak już będziemy w domu.
Szpital to nie miejsce na schadzki rodzinne, to miejsce w którym dochodzi się do siebie.

Jeśli wszystko przebiega prawidłowo kobieta jest z dzieckiem w spitalu 2-5 dni.
To nie jest miesiąc, trzy miesiące ani pół roku. To nie jest nawet pełen tydzień.
Tyle czasu rodzina powinna wytrzymać by się z Tobą i dzieckiem zobaczyć.
Czekali 9 miesięcy, poczekają jeszcze dwa dni.

Jeśli podobał Ci się wpis, zapraszam na nasz Facebook

1 komentarz

  • Moocha.pl 15 maja 2019 at 12:23

    Bardzo fajny artykuł, może nie jest dobrze zapraszać całej rodziny, ale mąż w tym czasie jest bardzo ważny, mama też się przyda by coś podpowiedzieć czy załatwić sprawę z lekarzem, albo zakupić jakieś ciuszki na szybko. Tato maluszka musi dużo spraw pozałatwiać w tym czasie 🙂

  • Odpowiedz

    Nasz Instagram