Śledź nas na:
Blog - archiwum

Jak często odwiedzasz dziadków?

31 lipca 2018

Za każdym razem gdy w mojej rodzinie temat podczas spotkań schodzi na osoby starsze, w tym przypadku naszych dziadków dosłownie każdorazowo usłyszę jedno zdanie. Nie ma dnia, nie ma sytuacji by mi odpuścili. Sama nie wiem czy to są uszczypliwe komentarze, ciężko to wyczuć bo są mówione z uśmiechem na twarzy a jednocześnie tonem głosu przypominającym drwinę. Pamiętam że wcześniej bardzo się zawstydzałam za każdym razem, spuszczałam głowę i delikatnie się uśmiechałam a temat sam zawsze ucichł. Nie odzywałam się, nie ciągnęłam tematu – a jak wiadomo, bunt jest najlepszym zapalnikiem do tego by drwić dalej z tej osoby. Teraz podchodzę do tego zupełnie inaczej, nie ma u mnie już miejsca na wstyd, na spuszczanie głowy i olewanie tematu. Wiem po prostu co jest dla mnie ważne i wstyd jest ostatnią rzeczą jaką chce wtedy czuć. 

„Basia to ukochana wnusia babci, jeździ tam non stop”

Zawsze, słyszę to zdanie. Rozumiesz, że jako nastolatka różnie odbierałam takie słowa. Teraz sytuacja się diametralnie zmieniła. Już nie chowam głowy między kolana tylko patrzę na moich rozmówców z pełną świadomością tego, że moje zachowanie jest fajnie. Bo pomimo masy obowiązków jakie na siebie nałożyłam takich jak zajmowanie się dziećmi i domem, praca, szkoła i organizacja naszego ślubu znajduje czas w ciągu tygodnia by odwiedzić moją babcie. Nie miałam takiego szczęścia by poznać dziadków, jedna babcia odeszła od nas blisko dwa lata temu i została ze mną ostatnia ważna osoba. Pielęgnuje te chwile bo wiem jak są one ważne dla mnie, dla niej i też dla moich dzieci.  Dbam o nie tym bardziej, że nie wiem jak długo one jeszcze mogą trwać. Nie chcę za jakiś czas pluć sobie w twarz zadając pytanie „dlaczego cholera jasna, nie dowiedziałam mojej babci częściej – jak była taka możliwość?” Nie jadę tam na niedzielny obiad, nie jadę tylko przy ważniejszej okazji jaką dla niektórych jest dzień babci czy urodziny. Jadę w środku tygodnia na szybką kawę, którą sama dla niej robię w jej kuchni i po prostu rozmawiamy. O tym, że nie jadła jeszcze truskawek w tym roku, o tym że rachunek za prąd w tym miesiącu był wysoki czy o tym że zablokowali jej konto bo ważność karty się skończyła. Koduję to wszystko i tego samego dnia ma już doładowane konto a w następnym tygodniu przyjeżdżam  z wielką siatką truskawek.

To są drobiazgi które ją cieszą. Odrobina uwagi, pamięci i chęci spędzenia z nią chwili. Widzę, jak cieszy się gdy podczas naszych wypraw rowerowych wjedziemy do niej po to by odpocząć i napić się wody. Już bez kawy, szybkie 20 minut by rozprostować nogi, nawodnić organizm i uciekamy dalej. Jednak radość gdy wjeżdżamy na jej podwórko jest nie do opisania.

Pamiętam moje dzieciństwo..

Mój tata jak pewnie większość innych ojców był mało obecny w domu. Broń Boże nie mam mu tego za złe, od zawsze był kierowcą ciężarówki i chcąc nie chcą takie są uroki tego zawodu. Moja mama natomiast szybko wróciła do pracy po porodzie – takie były czasy i w sumie są nadal, że jednej osobie jest ciężko utrzymać całą rodzinę. Mieszkaliśmy z babcią, która pomagała rodzicom jak tylko mogła. Zajmowała się mną i moją siostrą, zabierała też innych wnuków do siebie na wakacje. Przy każdej większej okazji spotykaliśmy się wszyscy u nas i wspólnie świętowaliśmy wyjątkowe dni. Teraz to się skończyło. Każdy pędzi w swoim kierunku i zapomina o tym co ważne.. Ja też przez moment zapomniałam. Bo niby dzwoniłam minimum raz w tygodniu, jednak to nie było to. Sama czułam że źle robię, nie odwiedzając rodziny częściej. Mając dwójkę dzieci i wychowując ich samodzielnie ponad 40 km od całej rodziny było mi trudno być tam częściej. To były wymówki, takich jak szukają wszyscy. Bo mam dom, bo praca wzywa, bo muszę pojechać na zakupy, do fryzjera, do kosmetyczki.. A to znajomi wpadają w piątek wieczorem, dziecko mi zachorowało.. Jakie jeszcze wymówki można dać by nie odwiedzić dziadków?

I mogą się wszyscy ze mnie śmiać… Mogą mi wypominać, jak to Basia „liże dupę wszystkim”

Jednak prawda jest zupełnie inna. Doceniam każdego dnia że babcia jest jeszcze z nami. Nie krytykuje nigdy tego co robi, czasem się droczę i rzucę szybkie „Babcia, co Ty opowiadasz za bzdury” ale ona i tak ciągnie temat dalej. Opowiadam jej zawsze jak postępy w organizacji wesela a ona oblewa mnie wielkim kubłem zimnej wody, krytykując prawie wszystkie moje wybory. I chociaż krytykuje i wie że zrobię po swojemu nadal chce słuchać tych moich udziwnień, jakie podczas tego wielkiego dnia będą się odbywały. A może po prostu chce być gotowa psychicznie na to?

Nie jest już młoda, bo w tym roku kończy 79 lat. Za rok ma już zarezerwowaną salę by hucznie obchodzić swoje osiemdziesiąte urodziny w gronie najbliższych. Ba, ta impreza ma być spotkaniem na którym będą tańce i inne cuda. Babcia nie próżnuje i nie zwalnia tempa nawet w takim wieku. Życzę sobie by mając tyle lat wciąż tak tryskać energią jak ona. By być ciepłą osobą która zawsze pomoże, ale też taką która nie przebiera w słowach i ostro mówi jak jest. Nawet jak tu i ówdzie pojawi się kilogram za dużo – dowiesz się tego od mojej babci. Kobiety która ma 4 dzieci,7 wnuków i 9 prawnuków. Nie ma rzeczy która by ją aktualnie złamała.

I można gadać na mnie ciągle..

Tylko że ja tym gadaniem się nie przejmuje i zawsze znajdę czas by przyjechać na szybką kawę. Mam też nadzieję że tych kaw przed nami jeszcze cała masa -dobre kilkanaście lat. Przestałam dążyć do rzeczy nieważnych, a skupiłam się na najważniejszych – na mojej rodzinie. I dla osób które są mi bliskie, nie obgadują i nie podkładają kłód pod nogi jestem zawsze gotowa zrobić wszystko. Dlatego jestem u babci często. A Ty?

 

 

Jeśli podobał Ci się wpis, zapraszam na nasz Facebook

Brak komentarzy

Odpowiedz

Nasz Instagram