Nie ma jednej złotej rady. Każde dziecko jest inne, dlatego to co teraz napisze mogło pomóc nam, jednak niekoniecznie sprawdzi się u Ciebie. Odbywało się to metodą prób i błędów, więc pewnie w Waszym domu będzie podobnie. Jest jedna złota rada – nie poddawaj się. Kiedyś zaczniecie spać 🙂
Maciej ma rok, a do tej pory nie spał prawie nic.
Co mam na myśli mówiąc prawie nic? Otóż wyobraź sobie pólroczniaka, który robi sobie dwie drzemki 30 minutowe w ciągu dnia, a noc traktuje jak czas na zabawę, bądź płacz. Pobudki od 23 (bo tak właśnie chodził spać na noc) co 30 minut z czego od 1 do 4-5 było wycie. Możesz sobie wyobrazić, jak bardzo zmęczeni byliśmy tym wszystkim. Wiesz co mu pomagało? Pierś. Mógł spać z piersią w buzi, gdy jednak ta mu wypadała – budził się.
Mieliśmy dość. Nie spania z dzieckiem, bo mimo wszystko on nadal ląduje u nas i absolutnie to lubimy. Chodziło o sen dłuższy niż 20-30 minut. Bo człowiek po tak długim okresie bez snu chodzi jak zoombie. Mały ma rok, śpi „normalne” od tygodnia.
Co zrobiliśmy, że Maciej zaczął spać?
To był długi proces, który swój start miał w okolicy marca. Wtedy, podjęliśmy decyzję, że trzeba coś zrobić bo oboje mamy już dość. A zasada – jedna noc mama, jedna noc tata była totalnie bez sensu. Bo ze mną w miarę spał, a z Danielem ryczał bo nie dostał piersi. Mój mąż kombinował wtedy z mlekiem, kaszką, budyniem, jogurtem, tubkami owocowymi… wszystkim tym, co miał pod ręką. Młody zjadał, ale ryczał nadal, póki nie dostał piersi.
Prawda, że coś takiego może wykończyć?
Zaczęły się też moje problemy ze zdrowiem. Już wiem, co dokładnie się dzieje w moim organizmie, ale by dojść do ładu z tym wszystkim – lekarz poprosił mnie o odstawienie małego od piersi. Było mi ciężko, działałam powoli, by przejść ten proces łagodnie. W maju odkryłam, że walczę już dwa miesiące a on nie pije mniej, tylko więcej. Wtedy uznałam, że nie można delikatnie – pierś trzeba zabrać drastyczniejszymi metodami. Z dnia na dzień, zabrałam Maciejowi pierś. Dzień był ok, byłam w stanie zająć go zabawą, podawałam wodę, wyszliśmy na dwór. Wieczorem, podałam pierś, nie ze względu na małego – moja laktacja nadal pracowała, więc musiałam pozbyć się nadmiaru mleka. W nocy się budził, było ciężko, ale daliśmy radę. Po tygodniu stwierdzam – że pierś była zabawką nocną, nie jedzeniem. On jej kompletnie nie potrzebował. Teraz budzi się raz, dwa razy w nocy na wodę bądź herbatkę.
Odstawienie od piersi było pierwszym krokiem!
Czułam, że reszta pójdzie już z górki. Wprowadziliśmy stały rytm dnia i zrezygnowaliśmy z drugiej 30 minutowej drzemki. Młody spał już raz, nie dwa razy w ciągu dnia. Było ciężko, bo pierwsza była już 2 godziny po pobudce, a druga około godziny 17-18. Każda trwała 30 minut. Po zmianie planu dnia, wydłużyłam czas między pobudką, a drzemką i młody chodzi teraz spać między 11 a 12 i śpi godzinę! Kolejny plus, bo w ciąg 60 minut zrobisz więcej w pracy czy w domu niż podczas tych szybkich regeneracji wcześniej. Fakt, że około 18-19, Maciej chce drugą drzemkę, jednak już nasza w tym rola by do niej nie dopuścić. Wiadomo, czasem się złamiemy, jednak staramy się trzymać jednej drzemki w ciągu dnia.
Wtedy młody zasypia około 21-21:30 i śpi do 1-2, dostaje wodę i ląduje u nas w łóżku. Zależy od dnia, do rana (7:00) zdarzają się jeszcze 1-2-3 pobudki. Jednak po łyku wody zasypia znów, bez płaczu.
Co dalej? Tylko tyle?
Pewnie ze nie! Wieczory, to czas kąpieli, wyciszenia i kolacji. Staramy się unikać TV, każdego dnia kąpać młodego – jeśli się nie uda, ważne jest to, by ubrać mu pidżamkę. Wtedy maluch wie, że czas z dziennego zmienia się na nocny i pora iść spać. Wcześniej nie miałam podziału na ciuszki dzień-noc. Chodził w bodziakach, ważne że czystych. Nie miało dla mnie znaczenia czy napis głosił „sleep” czy „have fun” – teraz mamy wyraźmy podział na ciuszki do snu, od tych wykorzystywanych w dzień.
Kolacja też jest przemyślana. Początkowo było nam ciężko, bo od zawsze jedliśmy to, na co mieliśmy ochotę. Budyń, kaszka, pizza, frytki, kanapki, qurrito.. wiecie, co w lodówce to na stole. Teraz, Maciej dostaje przed snem węglowodany. Szybciej spalają się w organizmie maluszka, przez co nie idzie spać z pełnym brzuszkiem, jednak uczucie sytości pozostaje. Nie dokucza mu dyskomfort czy ból. A w porze kolacji, po konsultacji z położną i lekarzem wprowadziliśmy probiotyk.
Wietrzymy sypialnię 30 minut przed spaniem.
Gdy Dani zabiera małego do kąpieli, ja w tym czasie otwieram okno u nas w pokoju. Zanim go umyje, ubierze i da kolację mija plus-minus 30 minut i ja przejmuje młodego do usypiania. Wtedy mój mąż ogarnia po kolacji, kąpieli i idzie zamknąć okno plus ogarnąć kołderki w łóżeczku. Gdy wraca, młody zazwyczaj już śpi – zauważyłam, że masaż główki i brzuszka podczas zasypiania ułatwia nam to zadanie. Zanosi go wtedy do jego łóżeczka i spuszcza roletę, by osiągnąć większą ciemność w ciągu nocy (mamy ulicę od strony naszej sypialni i światła latarni wpadają do pokoju).
Co jeszcze chcemy zmienić?
Przede wszystkim, chcemy zabrać mu smoczek w ciągu nocy. Widzimy, że często budzi się ponieważ on mu wypadnie i go po prostu szuka. Mam wrażenie, że gdy pozbędziemy się go tak definitywnie, noce będą jeszcze piękniejsze. Może się mylę, ale kto nie próbuje, ten nie pije szampana. Pić nie zamierzam, ale spać już tak. Mam nadzieję, że jeszcze trochę i doczekamy się nocy całych przespanych. W których koleś będzie od nocy do rana u siebie. Uda się, prawda?
Pamiętaj, że to tylko nasza historia.
Tobie może to tez pomóc, jednak musicie wypracować swoją drogę.
1 komentarz
Gdy dziecko śpi już w swoim łóżeczku warto zainwestować w nieprzemakalny materac. Pomimo pieluszki nadal coś może przeciec i zabrudzić materac i prześcieradło.