Należę do tej grupy ludzi, która kupuje kupuje a pieniędzy nadal jest na przyzwoitym poziomie. Zdradzę Wam kilka moich sposobów na podratowanie domowego budżetu. Dzięki tym kilku radom i Twoim samozaparciu oszczędzisz może nie kilka złotówek – a kilka stówek. ciekawi?
Jakiś czas temu, moja mama rozmawiając z Danielem, powiedziała że to ja powinnam „trzymać” pieniądze w naszym związku bo potrafię oszczędzić. Chciałabym się z Wami podzielić moimi sposobami dzięki którym chyba nigdy nie zabrakło mi pieniędzy do końca miesiąca. A teraz jak już nie muszę wynajmować mieszkania, jest istna sielanka.
Rob zakupy raz w tygodniu.
Usiądźcie wspólnie przy stole, ustalcie sobie plan posiłków na przyszły tydzień. Zrób listę zakupów uwzględniając obiady, kolacje i śniadania. Kup tyle ile będzie Wam potrzebne, zostawiając tylko pieczywo do codziennego dokupienia. Dlaczego ten sposób jest dobry? Pomyśl, ile razy wchodząc do sklepu kupiłaś coś nadprogramowo? Policz teraz, codziennie zakupy + jedną rzecz totalnie zbędną. Nawet jeśli będzie to mały batonik.. idziesz codziennie 1,5zł x 30 dni.. i co? uzbiera się prawda? Masz też wtedy pewność, że nic Ci nie zabraknie do obiadu.
Plan wydatków.
Na początku miesiąca warto zrobić sobie listę. Na samej górze napisać dochód, następnie pod spodem opisać bieżące wydatki typu czynsz, prąd, gaz, śmieci, woda, przedszkole.. wszystko co ma być zapłacone w danym miesiącu. Łatwo policzyć ile zostaje Ci na jedzenie i przyjemności. Ja lubię planować ile pieniędzy mogę dziennie wydać i tego się trzymam. Przykładowo:
nasz dochód 2000 zł
Mieszkanie 430 zł
Prąd 70 zł
Gaz (latem) 50 zł
Internet 50 zł
Na jedzenie i inne wydatki zostaje 1400zł
1400 zł / 30 dni = 46,60 zł / dzień
Zakupy to około 150/180 zł tydzień reszta zostaje na przyjemności, ubrania czy do koperty 🙂 Tym sposobem wiesz, że zostanie Ci trochę grosza do następnej wypłaty. To jest przykładowy plan, u nas zimą jest inny ale też u każdego z Was się różni.
Nie wydawaj pieniędzy których nie masz.
Oczywiście rozumiem że są sytuacje które nas zmuszają do tego. Jednak, jeśli nie ma takiej potrzeby nie rób tego. Nie ma nic gorszego niż korzystanie z karty kredytowej. Tak i tak będziesz musiała to zapłacić. Tylko odejdzie Ci ta suma z następnej wypłaty, a jak się spóźnisz dodatkowo odsetki Ci się przykleją. W miarę możliwości płać za swoje.
Fajną opcją są propozycje sklepów np 10 raz 0 %. Gdy zepsuje się Wam lodówka, pralka czy cokolwiek innego, co wymaga dużych nakładów finansowych szukaj właśnie takich ofert. Nie przepłacisz ale też nie nadszarpniesz budżetu domowego wydając jednorazowo ponad 1000 zł.
Ustalaj priorytety.
Zastanów się co jest najważniejsze w twoich wydatkach. Pomyśl z czego możesz zrezygnować by było więcej pieniędzy w budżecie domowym. Często jest to batonik, innym razem obiad na mieście (gdy żona w tym czasie przygotowała też w domu). Każdy ma inne, nie mogę tutaj pisać szczegółowo, ponieważ każda rodzina ma inne przyzwyczajenia. Wezmę na naszym przykładzie: Oszczędzam na pampersach – bo kupuje tańsze, na wodzie – bo nie kupuję tej za 2.99 smakowej tylko taką za 0.59, gdzie zawsze mogę dodać co chce, na obiadach, kolacjach i śniadaniach – bo jemy zawsze w domu, a D. zabiera obiad lub/i śniadanie do pracy, nie kupuje w barach obok.
Lokata bądź koperta.
Otwarcie lokaty, do której musisz wpłacać miesięcznie np minimum 500 zł to fajna opcja, dla osób które mogą sobie na to pozwolić. Nie ruszysz tych pieniędzy, ale one tam są i za rok, dwa, trzy będzie Cie stać na coś naprawdę fajnego. Jednak są takie osoby jak ja, gdzie masz dużo wolnych środków ale nie wierzysz bankom, nie wierzysz że „wypłacisz jak tylko będziesz chciała bez dodatkowych kosztów” dlatego ja odkładam do koperty. Mam na tyle silną motywację by oszczędzać, że nie ruszam tych pieniędzy. Czekają one na swoją specjalną okazję, a przy okazji mam pewność – że przy nagłym wypadku (np naprawa auta) te pieniądze są i mogę zabrać.
Dla sprostowania. Teraz po remoncie koperta jest pusta 😀 zaczynamy na nowo zbierać.
Stosujecie któryś z tych sposobów?
8 komentarzy
Gdybym ja powiedziała zieciowi, że to córka pownna trzymać ICH kasę..wyszłabym na „świnię”
co ją to obchodzi..do licha:(
Dobrze że ja z Danielem mamy luźny stosunek do tego.
Nie chodzi o wtrącanie się mojej mamy, to zdanie było wyrwane z kontekstu podczas całej rozmowy o budżecie domowym.
U nas nie ma wspólnych pieniędzy. Każdy ma swoje, co miesiąc tylko dajemy ustaloną kwotą na rachunki i jedzenie do koperty a pozostałe zarobione każdy ma dla siebie 🙂 To że ktoś nam coś mówi, w żartach czy też poważnie nie znaczy że mamy to od razu zrobić 🙂
fajnie opisane. stosuje podobnie jak opisane tutaj podpunkty. np wieksze zakupy raz w tyg:)
Jak ja chciałabym się nauczyć robić zakupy raz w tygodniu i planować obiady, strasznie tego nie potrafię! Jak to robisz?! Mamy mała lodówkę i boję się, że nie pomieszczę wszystkiego 🙁
Choć obiady staram się robić na dwa dni lub jeśli zostanie mięso z dnia poprzedniego to dorobić do niego ziemniaki/makaron lub jeśli zostanie makaron ziemniaki to dorobić sos lub mięso. No i na początku miesiąca robię rozeznanie ile muszę wydać na opłaty + cała dodatkowa „nadprogramowa” kasa z poprzedniego miesiąca/urodzin/premii itd. Od razu idzie na oszczędnościowe 🙂
Ja też często robię obiady na dwa dni. Np jeśli jest rosołek, na drugi dzień jest pomidorówka. Jeśli jest spaghetti to zawsze na dwa dni.. 🙂 Oszczędność pieniędzy i czasu. 🙂
A odnośnie planowania obiadów. Usiądźcie raz w tygodniu ustalcie co chcecie. Te zakupy wcale nie są jakieś wielkie, my byliśmy w czwartek akurat, robiliśmy zakupy obiadowe, śniadaniowe na 6 dni (do środy) zapłaciłam dokładnie 104 zł (w tym kawa (10zł) papier toaletowy (10zł) i 2 zgrzewki picia (jakies 15zł) więc sama widzisz że jedzenie jakoś taniej wtedy wychodzi 😀 🙂 i mieliśmy 2 siateczki, z czego większość to produkty suche jak kasze, ryże.. sporo owoców i warzyw które nie są w lodówce 🙂
My robimy tak:
Poniedziałek, wtorek – spaghetti. I od razu na liste zakupów składniki – makaron, pomidory w puszcze, koncentrat, przyprawy jak juz nie ma, mięso mielone.
I tak kolejne dni aż lista sama się zrobi 🙂 Póżniej idę do szafki z chemią domową i patrze czego brakuje – dopisuje. I rzadko kiedy wydaję wiecej niż 120zł na zakupach na cały tydzień 🙂
Tak mnie zmotywowalas tym postem, że od dwóch dni kminilam nad wszystkim i zobaczymy. Zrobiliśmy listę i jedziemy na zakupy, jestem ciekawa co wyjdzie 🙂 pech chciał,że jeszcze chemia się pokonczyła!
Potwierdzam, to działa. U mnie teraz rozluźnienie nastąpiło, ale wiem, że w czasach kiedy planowałam obiady (na miesiąc) i prowadziłam z mężem zestawienie wydatków, było łatwiej nie wydać pieniędzy na duperele. Tak jak pisałaś, im rzadziej człowiek wchodzi do sklepu tym mnie wydaje pieniędzy na rzeczy zbędne, nieplanowane.
Co do koperty, to ja jednak wolę konta oszczędnościowe. Działają podobnie jak koperta, ale jeszcze odsetki rosną. Wpłacać kasę na nie możesz w każdej chwili. Wypłata raz w miesiącu jest darmowa (oczywiście zależy to od oferty banku) .
Nie mamy za dużo wolnych środków, ale od wypłaty do wypłaty starcza nam. Mamy też taki zwyczaj, że to co zostaje na koniec miesiąca na koncie (nawet jeśli jest to 9 zł) przelewamy na konto oszczędnościowe – z czasem coś się uzbiera 🙂 i jest na mniej lub bardziej planowane naprawy samochodu 😉
Tak jak pisałam odnośnie konta oszczędnościowego. Każdy stosuje własne triki, ja próbowałam z kontem oszczędnościowym ale u mnie nieplanowane wydatki są tak często, że wolę pieniądze mieć jednak w kopercie 🙂