Siedząc sobie tam po tej drugiej stronie zastanawiasz się pewnie jak to jest. Chciałabyś dostawać non stop jakieś darmowe upominki, spotykać się z innymi osobami robiącymi to co Ty robisz. Dzielić się światem swoim szczęściem i jeszcze dostawać za to pieniądze. Co to takiego napisać post, przecież zajmuje to maksymalnie 60 minut w ciągu dnia a firmy same z siebie zaczynają wysyłać Ci zapytania o możliwość współpracy. Tak myślałaś?
Darmowe upominki
To nie do końca jest tak, jak Ty to widzisz. Fakt, bardzo często można otrzymać coś od firmy w ramach współpracy (barter). Ale często firmy, zwłaszcza u tym mniejszych blogerów lub u takich którzy nie utrzymują się z blogowania oczekują recenzji na blogu. A recenzja to właśnie te „60 minut” stracone w ciągu dnia na napisanie tekstu, plus zdjęcia, ich obróbka. Później e-mail do firmy ze wszystkimi statystykami, podczas trwania współpracy. Powiedz mi tylko, czy z takiej jednej gry wartej 30 zł byłabyś w stanie kupić coś do jedzenia? No raczej nie. Kiedyś miałam taka sytuację, że dostałam dość drogi upominek od sponsora (wart 300zł) w sumie 300zł drogą nie chodzi, a akurat to było mi potrzebne więc zgodziłam się na współpracę bez wynagrodzenia pieniężnego. Zmarnowałam pół dnia na rozmowy i ustalenia z firmą. Kolejne pół dnia na dobór zdjęć, całą noc by to skleić by miało ręce i nogi. Później pół dnia by napisać o tym dla Was. To co dostałam nie było dla mnie, dostała to osoba która na to zasłużyła. Nie ode mnie, ten prezent był od Daniela i jego rodzeństwa. I co? I dupa. Nie usłyszałam nawet dziękuje! Zero wdzięczności za coś, na co zmarnowałam 3 dni! Bo dla tych osób fakt, że dostałam to za darmo wszystko zmienił. Zresztą nieważne, wdzięczność i radość osoby która to dostała wszystko wynagrodził – nawet nie musi wiedzieć kto wykonał całą pracę i jeszcze nie został za nią doceniony. Takie niewdzięczne życie blogera.
„60 minut”
Specjalnie daje to w cudzysłowie ponieważ to nigdy nie jest tak mało czasu. Blog to tez praca której nie widzisz. To e-maile na które musisz odpowiadać szybko bo współprace może ktoś Ci zwinąć sprzed nosa. To też tworzenie bloga od strony technicznej. Ja się na tym nie znam i zlecam to komuś innemu, ale są też osoby które robią to same -wielki szacun. To wszystko co teraz oglądasz jest zasługą Konrada, bez niego w życiu takiego efektu bym nie osiągnęła. Pisanie postów to też nie jest chwilka. Zaczyna się od pomysłu, później musisz ten post napisać – co nie zawsze jest takie łatwe, wena nie przychodzi wtedy kiedy Ty masz czas by coś pisać. Gdy masz już tekst idziesz zrobić jakieś ładne zdjęcia. Te fotki trzeba później poprawić w programie, dodać swoje logo. Zadbać o SEO, wrzucić coś na FB, Instagram, You Tube, Twiter i inne portale. Za chwilkę z 60 minut robi się pół dnia. Ja potrzebuję na blog aktualnie ok 4-5 godzin (jak pisze codziennie, jak przez ostatnie 3 dni 🙂 )
Gruba kasa
Chyba u kilku blogerów w Polsce. Ci mniejsi nie zarabiają często nic, bo zadowolą się barterem. Ja od czasu Blog Parenting (teraz PoznańTEJ) przyjmuje już tylko płatne współprace, ewentualnie barter który jest wart tego bym o nim napisała. Nie są to kokosy, wiadomo ale stawka rośnie wraz ze statystykami i zasięgiem. Im bardziej poczytny blog, tym większe stawki. A stworzyć coś, co będzie czytane przez wiele osób jest naprawdę trudne. Aktualnie jest cała masa blogów i musisz się postarać by u Ciebie było coś wyjątkowego, co przyciągnie czytelników. Przez pierwsze 3 lata (podobno) nie masz co liczyć na kasę. Jest w tym część prawdy, bo pisząc często z jakąś blogerką dowiaduje się że nie dostała wynagrodzenia pieniężnego za coś, za co ja dostałam bo sam barter mi nie wystarczył.
Spotkania z blogerami
Często są płatne. Moje było darmowe. Te większe jak see blogers czy blog conference też są darmowe. Te spotkania mają swoich sponsorów którzy wykładają kasę na to, by to miało ręce i nogi. Mniejsze, dla 20 blogerów które organizują mniejsze blogi (często takie, które właśnie nie mają pojęcia że za bycie sponsorem trzeba płacić) są płatne. Nie jakieś wielkie kwoty 20-60zł zależy od tego co jest w cenie. Fakt, można spędzić fajnie czas, nauczyć się czegoś o blogowaniu. Pobyć z osobami które znasz z wirtualnego świata, dostajesz jakieś upominki „za darmo” i ogólnie wszystko na plus. Co z tego że dostając kupę upominków później siedzisz cały dzień przed kompem by ich wszystkich w poście wymienić, bo takie są zasady. Jedno jest pewne, ja już na te mniejsze jeździć nie będę – bo zwyczajnie szkoda mi na nie czasu. Te wolne chwile wolę spędzić z rodziną.
Firmy piszą do Ciebie same
Nie powiem że tak nie jest. Firma, gdy chce z Tobą współpracować wysyła e-mail z zapytaniem o możliwość takiej współpracy i ewentualne stawki za post. Ty musisz szybko odpisać, bo ktoś może zwinąć Ci współpracę sprzed nosa. Możesz zaproponować najlepsza ofertę na jaką Cię stać, ale to nie gwarantuje Ci tego że za chwilkę dostaniesz kolejny email „przykro nam, ale klient wybrał innych blogerów do akcji” albo kontakt zupełnie się urwie. Możesz też sama napisać do firm, ale pewnie skończy się to barterem – nie wiem nigdy nie pisałam tak do firm. Wyjątkiem była organizacja Blog Parenting (teraz PoznańTEJ) wtedy trzeba było szukać sponsorów, a wysyłanie do każdego po kolei emaili z ofertą było najlepsza opcją. Na 1500 wysłanych e-maili, około 50 może odpisało z czego współpracę podjęło 10.
2 komentarze
I takie podejście lubię! Blog pisany z pasją, od serca, szczery i otwarty- chyba tylko taki ma szansę na przetrwanie.A przetrwanie wcale nie oznacza zarobków. To zwyczajna pasja z pisania, poznawania nowych ludzi i aktywności w rozwijających projektach. Sama założyłam bloga niespełna rok temu i przyznam szczerze, że nie wiedziałam nic o zarabianiu! Kilka firm samych zaproponowało niewielką współpracę. Blogów „do zarabiania” jest mnóstwo. Ja zostaję na takich, na których pasję czuć między wierszami.
Pozdrawiam ! 😉
Bardzo Ci dziękuję za komentarz!
Myślę że właśnie takie blogi pisane z sercem, nie nastawnione na zarabianie w przyszłości będą najbardziej cenione przez czytelników 🙂