Miałaś kiedyś tak, że nie wyobrażałaś sobie ani jednego dnia bez zrobienia pewnej czynności, bądź zjedzenia przekąski słonej czy słodkiej? A może aktywność fizyczna jest dla Ciebie uzależnieniem i wszystko to, co związane ze zdrowym stylem życia? Uzależnień jest wiele, ja ostatnio zrobiłam sobie listę moich – i jestem przerażona niektórymi punktami. Czas na głęboką analizę swoich zachowań i nawyków by zminimalizować skutki tych złych uzależnień – z dobrymi nie mam zamiaru walczyć.
W pewnym momencie zaczęłam dostrzegać u siebie coś, co nie do końca lubię. Uzależnienie od czegoś dobrego jest ok. Zwłaszcza, gdy potrafimy raz po raz powiedzieć stop. Najgorzej, gdy nie można oprzeć się czemuś, więc każdego dnia z uporem robisz to samo. A to wcale nie jest dla Ciebie dobre. Szkodzi Ci.
Moje uzależnienia są „normalne”. Myślę, że każdy z nas ma mniejsze i większe, a spora część na nawet takie same jak ja. Nic dziwnego – jesteśmy tylko ludźmi 🙂
Telefon to zło!
Tu już wcale nie chodzi o to, że jestem uzależniona od samego telefonu jako tako. Moja praca to media społecznościowe, blog i dwa sklepy. Ja po prostu MUSZĘ być na bieżąco ze wszystkim a odpalenie telefonu to najszybszy sposób by sobie z czymś poradzić. Bez niego, jak bez ręki. Facebook, Instagram, LinkedIn – to trzy podstawy w których działam, plus poza etatowe rzeczy. Nie jest łatwo działać w sieci nie uzwajać telefonu. Jeśli po południu czegoś nie zrobię, rano mam zbyt wiele do zrobienia i pojawiają się zaległości.
Wychodząc z dziećmi na spacer, nie biorę lustrzanki – ciężka, nieporęczna i… no telefon szybciej wyjąć i zrobić fajne ujęcie. Tym bardziej, że aktualne modele mają naprawdę fajne możliwości. Telefon jest ze mną zawsze i wszędzie. To moja praca, ale też moja zmora i chciałabym to w jakimś stopniu ograniczyć. Tylko jak?
Słodycze jak narkotyk!
Ograniczyłam już spożycie cukru w kawie. Przestałam słodzić ją całkowicie, jednak w najgorszym etapie życia piłam 7-8 kaw rozpuszczalnych dziennie i do każdej dawałam 2 łyżeczki cukru. Nieźle prawda? Aktualnie udało mi się zejść do jednej kawy dziennie – gorzkiej. Jednak pojawił się kolejny problem jakim jest herbata. Jednak ten napój musi mieć jedną łyżeczkę, wtedy jest najlepsza. I tak dwa razy dziennie. Do tego kawałek czekoladki, ciasteczko, pączuś. Dziecko nie doje słodkiego od sąsiadki? Mama zje, bo czemu ma się zmarnować! Jedziemy nad morze? Poza kabanosami i kanapkami co kupiłam? Ogromną paczkę żelek, ciasteczka czekoladowe i słodki napój.
Wiem, że cukier uzależnia. Jednak wyjście z tego nałogu jest piekielnie trudne. Jak tego dokonać?
Jak stać się pracoholikiem?
Myślałam, że mnie to nigdy nie spotka. Ja i praca? Proszę Cię! Odbębnić co mogę i do domu i jeszcze dziwiłam się, jak ktoś robiła nadgodziny! Wiesz co? Myślę, że sporo zależy 1. Od szefa bo są i tacy, co wymuszają nadgodziny -wiadomo… ale 2. Od tego, czym się zajmujesz. Pracując w wielu miejscach, nie wyobrażałam sobie tego, że mogłabym z radością tam się pojawiać. Ciągle coś mi w jakimś miejscu nie pasowało. Otworzyłam firmę i co? Nie można oderwać mnie od kompa! Uwielbiam to co robię, sprawia mi to ogromną radość. Uczę się każdego dnia czegoś nowego, działając z innymi fantastycznymi ludźmi. Blogowanie i działalność dały mi tak wiele swobody i możliwości rozwoju, że chcę chłonąć to w takiej ilości – jaką przyjmę.
Nie cieszy to mojego męża i rodziny. Staram się odszukać balans – serio się ograniczam! Przynajmniej próbuję.
…Kocham Cię!
To moje przekleństwo, serio. Sama nad tym nie panuję. Siedzimy spokojnie, nic nie zapowiada tego, że znów to zrobię i jest… „Kocham Cię”, „Kocham Was”, „Kochacie mamusie?”. Nie wiem, czy to dlatego, że w dzieciństwie nie słyszałam tego (w sumie do dziś, przez gardło nie chce przejść to słowo) czy to jakaś choroba… ale muszę mówić to mojej rodzinie na okrągło. Oni mają tego dość, bo słyszę „taak, wiemy” „przestań tak często, bo mnie to peszy”. Rozumiecie? Niby coś fajnego, ale ja zrobiłam z tego coś, co innych irytuje. Nie umiem się oprzeć i jak widzę ich siedzących na kanapie, bawiących się czy jedzących obiad muszę wywalić te słowa. Tak mam. Walczę, ograniczam, próbuje. A oni mówią, że i tak za dużo! Nie dogodzisz, a tyle razy już w język się musiałam ugryźć. Wydawać by się mogło, że to nic złego, a jednak.
Bycie samowystarczalną!
Życie nauczyło mnie, że jeśli masz na kimś polegać – to tylko na sobie. Zostałam sama z dwójką dzieci. Nie wróć – sama z dwulatkiem i ciążą a w dalszej kolejności z dwójką dzieci. Dlaczego robi to różnicę? Bo w ciąży pracować nie mogłam i nie miałam nic, a po porodzie nasza sytuacja się zmieniła. Były dni, gdy nie jadłam nic (tak, będąc w ciąży) byle Antek zjadł. Gdy Blanka była maluszkiem – wzięłam do nas małą dziewczynkę pod opiekę by zarobić i w ten sposób nasze życie się zmieniło. Bycie samodzielną mamą, nauczyło mnie… samodzielności. Praca, własne pieniądze i świadomość że dasz sobie radę jest mocno zakorzenione we mnie. Nie umiem brać na siebie mniej, nie umiem oddawać obowiązków. Wkurza mnie nawet to, że ktoś nie po mojemu ustawi naczynia w zmywarce i zawsze je poprawiam. Zostało to we mnie od tamtych czasów. Bycie samodzielną to moje uzależnienie.
To 5 moich największych uzależnień!
Nie akceptuję ich do końca, ale większość szanuję.
Cieszę się, że słowo „kocham Cię” jest dla mnie naturalne.
Jestem dumna z tego, że jestem samowystarczalna.
Wiem, że kiedyś będzie inaczej bo ciągle walczę 🙂
A jakie są Twoje uzależnienia?
Brak komentarzy