Wiesz jaki jest fenomen powstania dziecka? Do tego celu, potrzebny jest plemnik od mężczyzny i komórka jajowa od kobiety. Dwie osoby – dwa ciała – dwie zupełnie odrębne istoty. One są sprawcą całego zamieszania które nazywamy ciążą.
Spoko już wyjaśniliśmy sobie kwestie biologiczne – możemy przejść do rozwinięcia tematu jakim jest opieka nad dzieckiem.
Nie tylko mama!
Mama nosi 9 miesięcy pod sercem. Mama rodzi maluszka, przeżywając w tym czasie ból – ogromny ból. Mama karmi, mama przewija, mama nosi, mama wstaje w nocy. Mama gotuje, mama sprząta. Mama, mama, mama. A gdzie w tym wszystkim jest tata?
Czy rola taty, sprowadza się tylko do tego, by chwile pobawić się z maluszkiem po południu a następnie żyć jak wcześniej? By wyjść rano do pracy, zrobić swoje, wrócić i nadal nie robić nic? Czy własnie na tym skupia się rola taty w wychowywaniu dziecka? Czyli w sumie na jego braku.
Bo tata który nie angażuje się w wychowanie i opiekę nad dzieckiem, nie może nazywać się tatą. Dawcą nasienia, sponsorem czy dojną krową – tak. Jednak tata to większe słowo, a byle jakim postępowaniem nie zasłużysz na jego miano. Mogą Cię tak nazywać, ale tatą jest ktoś wyjątkowy – kto poza zapłodnieniem, potrafi ponosić KAŻDE trudny związane z opieką nad maluszkiem. Bez strachu, bez obaw i bez obrzydzenia. Ma nosić, tulić, wstawać w nocy, bujać, przewijać, kąpać i zabierać na spacery. Bo tylko tyle i aż tyle potrzebuje od Ciebie dziecko.
Dlaczego więc tatusiowie nie pomagają?
Bo szukają wymówek. Mówią, że się boją dotknąć noworodka, że brzydzi ich zapach kupki i nie są w stanie tego zrobić. Nie wyjdą na spacer, bo co w sytuacji, gdy dziecko zacznie płakać gdy poczuje głód? Spotkałaś się już z takimi tłumaczeniami? Dla mnie są one dziwne, są chore i dla każdego normalnego faceta który został ojcem powinny być zakazane. Wstyd wymawiać je zdania – a oni robią to nagminnie.
Czy mama nie ma prawa się bać chwycić noworodka? Ma. Boi się. Ale to robi, bo musi.
Czy mama nie ma takiego węchu jak tata i nie czuje smrodu z pieluszki? Czuje. Ale to robi, bo musi.
Czy mama nie wychodzi na spacer w obawie przed płaczem? Wychodzi. Robi to, bo musi.
Czy mama jest inna niż tata? Nie. Oboje mają takie same możliwości.
Aktualnie nawet wyjście na spacer nie stanowi problemu. Są laktatory, butelki samo podgrzewające się. Można wyjść na spacer wokół domu, na 20-30 minut nie trzeba spacerować pół dnia z maluszkiem. To są drobnostki, a tatusiowe robią z nich tragedię na skalę światowa.
Mój mąż wstaje w nocy do dzieci!
Nie tylko wstaje w nocy, ale też nosi, tuli i zmienia pampersy. Wychodzi na spacery i pozwala mi odpocząć. Aktualnie wygląda to tak, że wstaje do trójki naszych dzieci częściej niż ja. Bo jestem w ciąży = potrzebuję odrobiny więcej odpoczynku. Mamy układ, że jedną noc wstaję ja drugą on, jednak gdy przychodzi moja kolej – jemu szybciej wystartować niż mi. Więc sam z siebie działa, zanim ja wyczołgam się na skraj łóżka.
Nie zmieniło się nic, od początku. Bo gdy tylko pojawił się w naszym życiu, dzielnie usypiał starsze maluszki. Odprowadzał Blankę do pokoju, gdy miała koszmarki. Gdy rodził się Maciej – był przy nas, bo jego rola nie sprowadzała się do zrobienia ale tez uczestniczenia w każdym momencie ich życia. A przyjście na świat było niesamowicie ważnym elementem. Przecinał pępowinę, przebrał pierwszą kupkę, nosił i tulił od samego początku. Pomógł mi się wykąpać i zrobił zakupy, bym miała co jeść w szpitalu. W domu, miałam wakacje życia. Nie robiłam nic, poza karmieniem dziecka. On wstawał i mi go przynosił. On gotował, sprzątał i zajmował się starszakami.
Wiem, że teraz będzie podobnie. Trudniej, ale podobnie.
Boi się, bo widzę to po nim!
Jasne że sama myśl o tym, że będzie musiał zajmować się małą dziewczynką go przeraża. Dla niego naturalne jest ogarnianie chłopca – bo był pierwszy. Nie musiał nigdy dbać o malutką dziewczynę (Blanka miała roczek gdy z nami zamieszkał). To będzie nowość, tak samo jak nowością była dla niego opieka nad jakimkolwiek noworodkiem ale pokazał wszystkim, że jest tatą a nie… dawcą, sponsorem czy dojną krową. Jest po prostu ich tatą.
Bawi się.
Wygłupia.
Tuli.
Przewija.
Wstaje w nocy.
Uczy.
Pokazuje jak żyć.
Zabiera na wycieczki.
Chodzi na zebrania.
Po prostu jest.
Zawsze, gdy tego potrzebują.
Nawet w nocy.
1 komentarz
Według mnie to piękna sprawa, jeśli mąż wyręcza Cię w nocy i wstaje do maluszka bez żadnych próśb. Bardzo mi imponuje takie zachowanie wśród mężczyzn. Mamy wtedy świadomość tego, że nie wszystko ciąży na naszych barkach i tkwimy w tym razem.