Kiedyś już pisałam o tym, że nie mam piekarnika. Oficjalnie mam coś starego, na czym da się ugotować obiad. Jednak pieczenie muszę sobie odpuścić bo staruszek nie daje rady. Padła regulacja temperatury, dlatego podgrzewam w nim tylko obiad, piekę pizze i placki które uwielbiają temperaturę 240 stopni ( czytaj żaden, ale niektóre zniosą to na kilka chwil). Od roku szukam alternatyw, bo ile można wydawać fortunę na kawałek ciastka z piekarni. W domu za tą kasę mam całą blachę, a że ja skromna kobieta ze wsi jestem. W dodatku żyjąca marzeniami o działce budowalnej i ślubie w stodole postanowiłam zaryzykować kilka razy i odszukać te perełki które wyjdą zawsze, bez względu na to jakim beztalenciem kulinarnym jesteś.
Kochamy wszyscy budyń, jeszcze bardziej maliny a gdy to wszystko połączone jest kruchym ciastem to już istna bajka! Nie przesadzam ani trochę, ten placek jest najlepszym jaki jadłam w ostatnim czasie i wyjdzie każdemu! Nie musisz umieć piec, nie musisz mieć sprawnego piekarnika ani wagi kuchennej (tak, robiłam „na oko”) a on i tak Ci wyjdzie! Fakt, nie jest FIT – ale słodycze nie mogą być fit 😀
Ciasto:
2,5 szklanki mąki pszennej 650
25 dag masła
2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki cukru pudru
5 złótek
Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia i cukrem pudrem, posiekać z zimnym masłem, dodać żółtka i szybko zgnieść. Ciasto podzielić na dwie nierówne części i zamrozić (u mnie na całą noc). Blaszkę o wymiarach 23×34 wyłożyć papierem do pieczenia. Piekarnika nagrzać do temp 170 stopni z termo obiegiem ( 190 bez termo obiegu). Większą część ciasta zetrzeć na tarce o dużych oczkach , wyłożyć na dno blachy, wyrównać i zapiec ok 20 minut. Wystudzić.
Pianka:
5 białek
szczypta soli
1 szklanka cukru
16g cukru waniliowego
2 opakowania budyniu waniliowego bez cukru
1/2 szklanki oleju rzepakowego
Białka ubić na sztywną pianę ze szczyptą soli, nie przerywając ubijania dodawać po łyżce cukru i cukru waniliowego. Na małych obrotach wymieszać z proszkiem budyniowy, na sam koniec wlać cienką strużką olej. Pianę rozłożyć na wystudzonym spodzie, posypać malinami (albo porzeczkami, jagodami czym chcesz – u nas maliny). Na wierzch zetrzeć na tarce pozostałą część zamrożonego ciasta. Piec w temperaturze 160 stopni z termo obiegiem (180 bez termo obiegu) przez około 30-40 minut. U mnie trwało to 20 minut a i tak się spalił trochę 😀
Wpadasz do nas dziś na kawę?
Brak komentarzy