O tym, że nie byłam gotowa na pierwsze dziecko wie chyba każdy. Przynajmniej ten kto wie, że zaszłam w ciąże gdy miałam 17 lat, a urodziłam niespełna miesiąc po skończeniu osiemnastu lat. Byłam dzieckiem, które dopiero co wchodziło w świat dorosłych. Nie wiedziałam nic o sobie, a lada chwila miałam zostać mamą. Daleka jestem od krytykowania kogokolwiek – tym bardziej za wiek w którym zaszło się w ciąże. Oczekuję tego samego od innych. bo równie dobrze mogłabym napisać że ciąża 35+ jest takim samym nieporozumieniem. Jednak nie nam oceniać jak do tego doszło, co taką osobą kierowało (bez względu na to czy zaszła w ciąże mając 16, czy 40 lat).
Jestem – byłam, nastoletnią mamą.
Osiemnaste urodziny miałam 11.11.11 – piękna data. A dokładnie 11 dni później miałam zostać mamą. Antek się na świat nie spieszył, więc ostatecznie urodziłam go 03.12.2011. Nie miałam osiemnastu lat nawet miesiąc – a już tuliłam w swoich ramionach małą kulkę – mojego syna. Nie chcę opisywać jak przebiegał poród, jak mnie traktowano, co się działo – to wszystko jeszcze ujrzy światło dzienne. Nie było łatwo – to były bardzo trudne lata, jednak wtedy nie wiedziałam, że były jeszcze względnie spokojne.
Najtrudniejszy okres w moim życiu był podczas ciąży z Blanką i do momentu skończenia przez nią roku. Byłam sama – nie było tych wszystkich 500+, zasiłków. Nie miałam obok domu rodziny – byłam sama z dwójką dzieci i musiałam dać im dach nad głową i coś do jedzenia. Pracowałam więc całą ciążę i z niemowlakiem u boku (w sumie tak jak teraz, jednak aktualnie zaczęłam robić to z przyjemności, nie z konieczności). Zajmowałam się dziećmi na Poznańskich Naramowicach – tylko taką opcję widziałam, bo jak inaczej zajmować się swoimi dziećmi, jednocześnie zarabiając by mieć co jeść?
Wiem że takich dziewczyn jest wiele.
Takich, które jak ja nie były i nie są na to gotowe. Takich, które nie mają tyle szczęścia co ja i takiej rodziny wokół siebie. Jest cała masa młodych dziewczyn które zachodzą w ciąże w tak młodym wieku i stoją na krawędzi. Czy dam radę? Za co kupię wózek? Jak poradzę sobie z wyprawką? Za co mam żyć…
Nie chcę by jakakolwiek mama miała takie problemy. Dopiero teraz, przy trzecim dziecku wiem co to kompletowanie wyprawki z radością. Wiem co to znaczy zakupy bez większych limitów i ograniczeń – mogłam kupić praktycznie wszystko co chciałam i co uznałam za potrzebne. Wcześniej nie było mi to dane. Bo wyprawkę dla Antka pomogła kompletować mi rodzina – a także pieniądze które dostałam na swoją osiemnastkę. Z Blanką nie miałam nic – kupiłam wszystko używane. Chcę by okres ciąży każdemu kojarzył się z radością. By chociaż przez moment zapomnieć o zmartwieniach, troskach i problemach.
Młode mamy potrzebują pomocy.
Gdy zostają same, bez bliskich, bo często są odrzucone. Ja chcę chociaż w małym stopniu im pomóc. Kupić wózek, pampersy, chusteczki, załatwić ciuszki… po prostu w jakimś stopniu pomóc tym, którzy sami sobie nie poradzą. Czuję że chce nastoletnim mamom pomóc – taką mam misję.
Dlatego wymyśliłam ten produkt i każdego dnia siedzę do późnych godzin nocnych nad książką. W sumie to ebook – bo wyprodukowanie go nie kosztuje tylko co książka – i może kosztować tyle ile chce. Wymyśliłam cenę 12,30 – 10 zł dla tych mam, a 2,30 to kwota podatku VAT. Pisałyście mi, że też powinnam jakąś część pieniążków brać dla siebie – za wysiłek, za czas i poświęcenie. Nie chcę tego robić, chcę pomóc tak – dając swój czas i swoją historię by pomóc dziewczynom takim jak ja. Ja taka byłam i wiem, że za pomoc którą ja chcę im dać dałabym wiele.
Wiem że „za darmo umarło” ciężko zebrać jakiekolwiek pieniądze nie ostając nic zamian. Ja daję książkę – moją historie. Tak szczerze nie było i nie będzie już nigdy. Będzie o ciąży, o miłości, o ślubie o tym jak poznałam męża – jak się rozstaliśmy a później znów byliśmy razem. Jak powiedziałam mu o ciąży, a jaki był faktyczny plan by to zrobić. Będzie ogień! Już mam 80 stron – nie wiem na ilu skończę!
Co myślisz o moim pomyśle?
Pomożesz mi w tym przedsięwzięciu?
Brak komentarzy