Ostatnio jest taki duży boom na rynku. Mam wrażenie że chyba wszyscy twórcy internetowi zbierają się do tego by wydać coś swojego. Prawda jest taka, że blogowanie to taki ciężki kawał chleba w którym bez rozwoju i lekkiego biegania za tym co robią inni – nie dasz rady. Musisz tworzyć coś nowego, szkolić się, pytać, bywać i aktywnie we wszystkim uczestniczyć. Inaczej przyćmi Cię konkurencja która jest teraz ogromna.
Kiedyś osób które prowadziły blogi było mniej. Pamiętam swoje początki, były one bardzo dawno temu. Nie przypominam sobie by wtedy był taki wysyp. Teraz bloga może mieć każdy, ale nie każdy ma szanse na to by się przebić. Jest nas po prostu za dużo. Pomysł na siebie, ogrom czasu, konsekwencja w postępowaniu i wrażanie nowości. Musisz coś robić, by o Tobie mówili – taki zawód, szczere – ale prawdziwe.
Chyba że piszesz dla siebie i swojej rodziny. Typowy pamiętnik. Nie masz firmy, nie chcesz zarabiać, nie jest to Twoje źródło utrzymania. Ok!
Pisz wtedy i działaj jak do tej pory – takie miejsca mają swój urok!
My mamy już działalność gospodarczą więc musimy organizować działania tak, by nie musieć dokładać pieniędzy do tworzenia tego miejsca. Umówiliśmy się, że początkowo fajnie będzie wyjść na zero, później każdą złotówkę zarobioną inwestować w rozwój a dopiero później mieć z tego jakiś zysk. Blog, który jest teraz blogiem firmowym – ma swoje osobne konto w banku, na które wpływa wynagrodzenie, ale nie trafia do nas. Każda złotówka jest inwestowana w przyszłość tego miejsca. To tak jakbym pracowała teraz za darmo. Codziennie po 6-8 godzin przed komputerem klikam sobie za free, miło prawda?
Podjęliśmy taką a nie inną decyzję i musimy liczyć się z kosztami.
Koszta są duże, ale cieszymy się że blog na chwilę obecną może sam na siebie zarobić i na wydanie tego pierwszego produktu. Mamy nadzieję że później będzie łatwiej, bo ostatecznie chcielibyśmy zatrzymać reklamę u nas na blogu i skupić się tylko na sprzedaży swoich pomysłów. Reklama tylko swoich produktów od dłuższego czasu siedziała w naszej głowie a wtedy pojawiło się światełko w tunelu.
Pojawił się pomysł na produkt. Później kolejny i kolejny. Mam już taką ilość materiałów że spokojnie po porodzie nie będę musiała myśleć o tym co dalej. Biznesplan jest rozpisany chyba do połowy 2020 roku. Mam nadzieję że do tego czasu wyjdę już z takiego niemowlęcego braku ogarniania rzeczywistości. „myśleć” będę musiała później, teraz jestem zabezpieczona pomysłami. Na brak kreatywności w ciąży zdecydowanie nie mogę narzekać.
Najgorsze są jednak te koszty.
Zaczynając od tego co obowiązkowe – ZUS-y, skarbówka (bo jesteśmy na VAT). U nas jest to koszt chyba 342,32 – VAT jeszcze nas nie dotyczy bo wszystko co zarobimy to wydajemy i wychodzimy na zero. Zacznie się później – a ja chyba zaczynam się bać.
Kasa fiskalna – z nią bywa różnie. Niektórzy nie muszą, inni wręcz przeciwnie. Ja mam zamiar sprzedawać produkty które tego wymagają. Koszt to około 1400 zł. Plus jest taki, że można starać się o zwrot 700 zł, plus będąc na VAT – możesz odliczyć sobie 23%.
Postawienie sklepu. U nas idzie dość łatwo – bo blog już stoi na swojej domenie i jakoś wygląda więc nie zaczynamy od zera. Mimo to, będzie kilka poprawek jak logo, dodanie kliku zakładek i usunięcie innych, podpięcie YT, zakładka newsletter, podpięcie programu do faktur (byś na email dostała fakturę do zamówienia – tak w ramach ekologii). Takie oczywiste rzeczy a koszt jest duży 1100-1300 zl w naszym przypadku.
Wspomniałam tez o newsletterze to koszt 61,50 na miesiąc, faktury 147,60 na pół roku, hosting 367,77 na rok w moim przypadku, domena 150 zł na rok.
Dalej sam produkt…
Jeśli postawiłaś na ubrania to musisz kupić materiał, ewentualnie nadrukować coś co stworzy grafik, musisz mieć metki i inne cuda. Plus każdy ciuch w kilku rozmiarach – niesie to za sobą spore koszty.
Możesz też wydawać książki – co nie jest wcale tańsze. Ilustrator jest bardzo drogi, dochodzi do tego korekta tekstu, skład i druk… To wszystko powoduje że niektórzy zniechęcają się na starcie.
Ja wydaję jako pierwszy planner. Musiałam zapłacić ilustratorowi za okładkę, kartki wewnątrz, skład – wyszło mnie to ponad 2 tysiące a gdzie druk? Szczerze Ci powiem że cena którą zaproponuję Ci za jedną sztukę jest niska – za jakość materiałów jakie używamy do tego wszystkiego. Zarobię na jednym produkcie uwaga – 5 zł! Szaleństwo prawda?
Łatwiej niby jest z ebookami – nie tracisz pieniędzy na produkt fizyczny, bo wysyłasz PDF na email klienta. Jednak tu musisz mieć moim zdaniem coś, co będzie miało fantastyczną treść by się udało. Bo dlaczego ktoś miałby kupić jakiś syf, którego sam fizycznie nie dotknie – chyba że sobie wydrukuje?
Na start naszego sklepu musiałam mieć…
Ponad 8600 zł! Policzyłam całość związaną ze sprzedażą też przyszłym produktów. Jednak by wydać ten pierwszy – nie mogłam podzielić wydatków na raty. Taki koszt musiałam ponieść by wydrukować to w niewielkiej ilości egzemplarzy bo na więcej mnie po prostu nie było stać. Sama nie wiem jak sprzeda się wszystko co stworzyłam, dlatego początkowe produkty będą działały na zasadach przedsprzedaży z ceną niższą o 10 zł (ja na tym stracę!) ale… przynajmniej nie zostanę z produktem. po dwóch tygodniach cena będzie wzrastała – a ja mam nadzieję, uzbieram coś na wydanie kolejnego produktu. Takie koło, które musi idealnie pracowac by to się udało.
A uda się!
Bo mam Ciebie. Mam świetną społeczność, bardzo podobną do mnie i wiem że jeśli ja coś pokochałam całym serduchem i jestem duma z tego – Ty też będziesz. Mogłam iść w produktach na ilość zapominając o jakości. By obniżyć cenę produkcji a co za tym idzie sprzedaży. Ale nie… ostatecznie podjęłam decyzję że skoro ja mam się pod tym podpisać – musi być idealnie! Będzie 10-15 zł na sztuce drożej – ale jakość będzie sztos! Jestem dumna z tego co wyszło spod moich skrzydeł – projekt pierwszej okładki już znasz. Środek to nadal lekka tajemnica!
Będzie w 4 wariantach
1. Kołozeszyt dzienny
2. Kołozeszyt tygodniowy
3. Książkowy dzienny
4. Książkowy tygodniowy
Plus kilka pdf-ów do samodzielnego druku za grosze, jakby komuś tylko karteczki się zachciało a nie całego zeszytu!
Czekasz na więcej?
Brak komentarzy