Celowo w tytule jest pytanie i mam nadzieję że odpowiedź na nie jest jedna – TAK!
Jestem postrzegana za najgorszą mamę na świecie, bo marzę o tym, by ciąża już teraz miała swoje rozwiązanie. Cieszyłam się początkami, późniejsze problemy mnie trochę podłamały ale wróciły siły więc dawałam radę. Teraz jest tragicznie…
Każda kolejna ciąża daje nam bardziej w kość.
Już nic nie jest takie jak było. Zmienia się ciało i umysł. Inaczej przechodzimy fizycznie okres trzeciej ciąży w porównaniu do pierwszej. Pierworódki modlą się by urodzić w terminie ale ani dnia wcześniej, a te „doświadczone” porodem już w 37 tygodniu chcą by te męki się skończyły. Przecież według lekarzy dziecko jest już donoszone. Po co więc się męczyć?
Jak jest teraz?
Wpisz sobie proszę w wyszukiwarkę hasło „dolegliwości ciążowe”. Ewentualnie coś w stylu „dolegliwości w trzecim trymestrze ciąży”. Widzisz rozpiskę całą? Wyobraź sobie że dosłownie wszystko chyba spotkało mnie. Boli mnie wszystko, zawsze i wszędzie. Jestem zmęczona, nie mam czym oddychać a wieczorem zgaga wypala mi przełyk. Wyszły mi hemoroidy (tak napisałam to wszystkim!) – na szczęście leki już pomogły i nie mam bolesnych skutków. Powinnam chodzić, by im zapobiegać, ale jak chodzę za dużo w nocy nie śpimy. Mam wtedy mega silne skurcze nóg, które nie odpuszczają pomimo brania 3 razy dziennie magnezu. A teraz jeszcze dokucza rwa kulszowa. Pięknie!
Jestem wielka, ciężka i ciężko mi zaakceptować samą siebie.
Wiem że będąc w ciąży kobieta tyle, to zupełnie normalne. Dziwne by było, jakby nie przytyła. Jednak nie o wagę chodzi (bo mam 13kg na plusie, więc dość spoko)- bardziej o to, że każdy ruch sprawia mi ogromną trudność. Ciężko mi wejść po schodach na 2 piętro do domu bez ogromnej zadyszki. Łóżko skrzypi gry próbuje się przekręcić… Daniel się śmieje że robię to jak waleń, który wyskakuje na powierzchnie. Wysoko podnoszę biodra i brzuch, po czym z całą siłą opadam na drugi bok. Inaczej się nie da.
Ostatki są najgorsze…
I chociaż bardzo cieszę się z tej ciąży, to chciałabym by już miała swoje rozwiązanie. Marzę o tym, by Maciuś spał już u siebie w łóżeczku. Bo jest mi ciężko, po prostu przestałam fizycznie i psychicznie znosić te wszystkie trudy. Nie zawsze jest kolorowo, u mnie właśnie kolory gasną i jak jeszcze będę musiała na uparciucha czekać miesiąc – chyba sama przeprowadzę sobie CC.
Dziś była też wizyta u lekarza. Czy dowiedziałam się czegoś ciekawego?
Wiemy że nie jest ciekawy świata. Jest tak wysoko, jak tylko może być – moja macica nie wytwarza potrzebnych skurczy przez co zejście dziecka jest niemożliwe. Może jest w jakiś sposób upośledzona, skoro w żadnej mojej ciąży nic samo się nie zaczyna i potrzebna jest oksytocyna?W kazdym razie – 3 czerwca, czyli już po terminie porodu mamy pojawić się po skierowanie. I raczej się po nie pojawimy, według naszej Pani ginekolog.
Będziemy jeszcze zatem w dwupaku do 3 czerwca, a wywoływanie będzie prawdopodobnie w okolicy 9-10 czerwca. Bajecznie!
Nasz syn jest w 50 centylu, idealnie wpisuje się w środek skali. Chociaż wiemy o możliwym zakresie różnych wag, bo te podane przez USG są tylko orientacyjne. Aktualnie w 38+3 waży chłopak 3350g. Co moim zdaniem jest wystarczające i już mógłby się zatrzymać – ale znając moje szczęście do dość sporych dzieci plus opcji przenoszenia… będziemy znów blisko 4 kilogramów.
Miał to być ostatni wpis z tego cyklu – ale chyba jeszcze się usłyszymy!
2 komentarze
Basiu rozumiem doskonale twój stan i dolegliwości. Ja swoje pierwsze dziecko urodziłam mając 23 lata, córka była ułozona posladkowo, urodziłam ją siłami natury, popękałam, mam do dziś ślady szwów, Miała 3350 kg poród – 12 godzin
syna urodziłam mając lat 30, były problemy w ciązy, brałam leki na podtrzymanie, ale urodził sie również w terminie 3450 kg siłami natury po 15 godzinach.
natomiast drugą córke urodziłam mając 43 lata, ciąża w miare spokojna ale te wszystkie dolegliwości o których piszesz mnie nie ominęły, zgaga, kurcze nóg, opuchlizna itd… W szpitalu stwierdzili że trzecie dziecko to szybko urodzę, niestety rodziłam ją 36 godzin, plułam juz krwią, i dlatego nad ranem lekarz zadecydował, że jeżeli nie urodzę do 12 to bedzie cesarka…miałam masowana szyjkę, ból straszny ale młoda urodziła się siłami natury o 11:30 ,,, termin był na 6 grudnia, urodziła się 30 listopada. #3360 kg…. tak, że każda ciąża i poród są inne, Tobie szyczę szybkiego i w miare małobolesnego porodu. Daniel będzie z toba więc to duzy plus. W latach 70 bo starsza urodziła sie w 1974 roku tego nie było… Powodzenia Basiu
Własnie nie wiem jak to jest rodzić z kimś, ale mam nadzieję że będzie dla mnie ogromnym wsparciem 😀