Wpis lekko spóźniony, ponieważ wizyta którą własnie chcę opisać była już tydzień temu. Lubię ten cykl, chcę zapamiętać jak najwięcej z tego okresu dlatego pomimo opóźnień, cieszę się że wpis powstał. Wiem też, że bardzo dużo kobiet jest w podobnej sytuacji do mojej. Oczekują narodzin swojego dziecka dlatego chętnie wskakują na naszą stronę w poszukiwaniu informacji.
Niekiedy z czystej ciekawości, innym razem szukają odpowiedzi na różne pytania. Skąd to wiem? Ponieważ niezmiennie od początków publikacji – wpis o cewniku Foleya jest na szczycie najczęściej czytanych wpisów na blogu.
Wizyta była dokładnie w 32+4 tygodniu ciąży.
Nasze maleństwo, nadal jest maleństwem. Nie osiąga imponujących wymiarów jak jego rodzeństwo które urodziło się z wagą 4 kg i 3,88 kg! Maciek się wyłamuje, i leci po dolnej granicy. Pomimo to, nadal jego wszystkie wymiary są w normie. Być może odziedziczy wagę urodzeniową po tacie? Ja nie mam zamiaru narzekać. Lepiej urodzić 3200 g niż 4600 g, prawda?
Tydzień temu Maciuś miał ok 1753 g.
A co z szyjką?
Na poprzedniej wizycie skracała się, co bardzo nie spodobało się naszej Pani doktor. Dostałam zapas leków i prośbę by troszkę zwolnić. Naprawdę słuchałam się zaleceń. Nie ominęłam ani jednej dawki leki, zwolniłam o jakieś 80%, jednak bywały sytuacje których przeskoczyć nie mogłam – takie uroki posiadania już w domu dwójki dzieci.
Na tej wizycie okazało się że szyjki zaraz nie będzie. Dawka luteiny z 100 mg na dobę została zwiększona do 250 mg na dobę. Magnez 3 x dziennie, no spa w razie konieczności, dodatkowo żelazo. Nie mam już próbować odpoczywać – teraz mam leżeć. Ile mogę, gdzie mogę i wytrzymać 4 tygodnie z takimi zaleceniami. Wszystko po to, by Maciuś nie był wcześniakiem. Co dla naszej Pani doktor jest na chwilę obecną dość realnym scenariuszem. Na szczęście tydzień przeleciał szybko, zostały jeszcze trzy!
Zwolnienie tez już nie jest „chodzące” a „leżące”
Czy mam się obawiać kontroli ZUS? Być może. W poprzedniej ciąży coś takiego mnie spotkało, dlatego wcale się nie zdziwię gdy będzie tak tym razem. Uwielbiam to! Jadą specjalnie 60 km w jedną stronę by zobaczyć czy jestem w domu. Czy im się to opłaca? Pewnie są oszuści, jednak kontrola kobiety w ciąży czy… jest w ciąży, ma sens? Słyszałam że to coraz częstsza praktyka i sporo kobiet przebywających na zwolnieniu w ciąży jest kontrolowanych. A wiecie co jest najgorsze?
Ostatnio, gdy rejestrowaliśmy firmę – Pani która „wklepywała” nasz wniosek do CEIDG nie omieszkała się skomentować mojego stanu. Uznała, że skoro siedzę z brzuchem u niej to na 100% jestem na zwolnieniu i się zaczęło.
-Kobiety w ciąży teraz jak tylko zrobią test ciążowy przechodzą na L4!
-No wie Pani, czasem kobieta musi na nie iść, bo poprzednią ciąże poroniła – lekarze dmuchają na zimne i zapobiegawczo je proponują.
Ja pracowałam do końca, bo co takiego szkodliwego jest w siedzeniu?
-Zakrzepica? Ból kręgosłupa? Skoro była Pani w ciąży, wie Pani że ten stan do łatwych nie należy. Przynajmniej nie zawsze.
Jak L4, a kobieta ma w domu chłopa to on niech wszystko robi – zakupy np.
-Zakupy może zrobić, ale tak jak Pani powiedziała wcześniej ciąża to nie choroba – idzie na L4 od pracy bo np ma ciężką pracę fizyczną, ale po paczkę makaronu by wyjść mogła. Spacery są wskazane – dlaczego ZUS się czepia spacerów w ciąży? Są różne przypadki chorowania.
Kobieta kobiecie wilkiem. Bardzo ciężko się z nią rozmawiało. Tym bardziej, że to jednak była osoba która była kiedyś w ciąży i chyba najwyraźniej o tym zapomniała. Szkoda że wbijamy sobie szpilę przy każdej możliwej okazji.
Co dalej?
Kolejna wizyta powinna być za trzy tygodnie, jednak mój stan błaga o to by widzieć się częściej dlatego między poprzednią a kolejną wizytą są dwa tygodnie. Pani doktor chce sprawdzić przepływy u Maćka – staram się nie czytać, po co? dlaczego? Nie pamiętam czy w poprzednich ciążach je miałam – staram się ufać lekarzowi. Chce ocenić, czy nasz syn jest gotowy by przyjść na świat. Skoro oboje już bardzo chcemy się spotkać, musimy mieć pewność że Maciek sobie poradzi!
Kolejny cykl ciężarówek – niedługo.
Ale też będzie to jeden z ostatnich..
Coraz mniej czasu zostało do spotkania!
1 komentarz
Kobieta, kobiecie wilkiem, to prawda!
Ja pracuję w Niemczech przy dosyć ciężkiej pracy fizycznej, stanie 8h, ruch, poza tym huk i gorąco. Nie chcę i nie jestem w stanie tam pracować od kąd dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Kiedy przyniosłam do pracy zwolnienie lekarskie… szefowie, mężczyźni reagowali uśmiechem i gratulacjami. A koleżanki z pracy? Oczywiście komentarze typu: ja byłam 3 razy w ciąży i za każdym razem pracowałam! I to komentarze od kobiet, które na codzień w naszej pracy narzekały na ból pleców itp.
Nigdy tego zachowania kobiet nie zrozumiem…:/