Śledź nas na:
Blog - archiwum

Po co chodzę do kosmetyczki?

2 sierpnia 2017

Nie uwierzysz, ale dzisiejsza wiadomość od jednej z Was skłoniła mnie do tego, bym napisała te wpis. Tytuł który ma ten post, to dokładnie ta wiadomość jaką dostałam. „Po co Ty chodzisz do tej kosmetyczki? Nie masz co z kasą robić?”. Nie wiem skąd ta cudowna osoba wzięła to pytanie, może ktoś jej kazał napisać? A może po prostu nie używa mózgu, albo go wcale nie ma?

Nie mnie oceniać jej głupotę ale postanowiłam rozwinąć temat by link do wpisu podesłać szanownej Pani. Być może wkurzyć ją jeszcze bardziej, albo zamknąć usta na wieki. Sama nie wiem którą opcje bym ostatecznie wybrała. Jestem wręcz pewna że ta osoba, ma ból czterech liter bo „siedzę w domu” i mam czas, pieniądze i możliwości tam jeździć. Żyję z alimentów, 500+, pieniędzy mojego faceta, rodziców, zasiłków… ale ręce mam pracą niezhańbione.

Zacznę od tego że, nikomu do portfela zaglądać nie wypada. Skąd dana osoba pieniądze na coś ma lub nie, Ciebie nie powinno interesować. Mnie nie obchodzi skąd sąsiad ma kasę na nowe auto, innego stać na wakacje za granicami kraju a jeszcze innego na cotygodniowe jedzenie na mieście. Ja lubię pieniądze, dlatego robię wszystko by je mieć. Jak je już mam to równie mocno lubię je wydawać. Na kosmetyczkę, na ciuchy dla dzieci, na książki, a przede wszystkim na wyjazdy. Czy to weekendowe czy dłuższe.

Nie wierzę że Ty, mając możliwość by otrzymać „za nic” 500zł byś nie skorzystała. No tylko głupi by tych pieniędzy nie zabrał. Celowo napisałam za nic, ponieważ utrzymanie dziecka to zdecydowanie nie jest nic. I te osoby które je mają, wiedzą że 500zł to pewien ułamek tego co potrzeba. Nie wnikam w politykę i w to czy dobrze że te pieniądze dostajemy czy nie.. one są, to ludzie biorą. Alimentów też nie dostaję za nic. Wiesz, dzieci muszą gdzieś mieszkać. Lodówka musi być pełna. Ciuchy na tyłku muszą się zgadzać, a jeszcze lepiej jakby były czyste. Edukacja kosztuje, nawet państwowa i to nie mało, treningi, wycieczki, lekarstwa. Na to wszystko potrzeba kasy. Ja mogłabym tych pieniędzy nie brać i iść do pracy, ale wtedy składamy się po połowie na nianie, przedszkole, jakieś rachunki, leki.. UWIERZ – zdecydowanie tak płaci mniej i doskonale o tym wie. Blog to moja praca. Może się to komuś podobać lub nie, ale zarabiam na nim pieniądze i to wiadomo nie od dziś. Są posty, tak jak ten i wiele innych pisanych bez opłacenia przez firmę, ale są też takie za które mam pieniądze przelewane na konto. Nigdy nie „na czarno”. Zawsze z umową o dzieło.

Teraz już wiesz skąd mam kasę na takie luksusy jak kosmetyczka. Zarabiam sobie na nie na blogu, bo właśnie tu zbieram na przyjemności. Reszta która jest dla dzieci, trafia w 100% do dzieci. Przyjemności to przede wszystkim kosmetyczka, wyjazdy i jakieś ciuchy.

Dobra, ale po co Ci ta kosmetyczka?

Bo 24 lata nie robiłam NIC ze swoim ciałem. Nie robiłam zupełnie nic, by poprawić swój wygląd a co za tym idzie – nie dbałam o swój umysł. Zawsze czułam że nie jestem atrakcyjna. Zwłaszcza po ciążach. Mój brzuch pozostawia wiele do życzenia i wiem że jeszcze ogrom pracy i pieniędzy potrzebuje. Jednak na chwilę obecną poprawiam to co mogę. Przede wszystkim twarz, brwi, rzęsy i paznokcie. Paznokcie zawsze obgryzałam (wiem, obrzydliwe!) dlatego na nich najbardziej się teraz skupiam. Rzęsy zakładam, bo czuję się w nich ładnie. Za rzęsami idą brwi, bo po prostu wglądam źle, jak mam zrobione tylko rzęsy. Są zbyt wyraziste i własne brwi dodają im uroku.

Kolejnym powodem są chwile dla siebie.

Ostatnio czuję że mam ich tak mało, że te 2 bądź 4 godziny właśnie tam bardzo mi pomagają nie ześwirować do końca. Każda mama potrzebują wyjść od czasu do czasu. Mi w zachowaniu równowagi psychicznej pomagają właśnie to wyjścia. Nie jestem typem mamy, która da radę wytrzymać 24h/7dniw  tygodniu/365 dni wytrzymać z dzieckiem. Jestem pewna że Ty też, bo każdej z nas należy się taka chwila. Na zakupach, kawie czy u kosmetyczki.

Nie zawsze jest kolorowo.

 Są takie dni, gdy nie mam z kim dzieci zostawić (na przykład teraz na najbliższą wizytę) dlatego pakuję dzieci w pociąg i jedziemy. Auto mam zepsute, facet w pracy, dziadkowie w pracy, ciocia w pracy to jakoś sobie radzić musimy. Wcale mi się nie uśmiecha jechać tam z nimi, bo salon rozniosą po pierwszych 10 minutach, ale nie mam innego wyjścia.

Najwyraźniej inni mają inne potrzeby. Ja czuję że nie wydaję tych pieniędzy na pierdoły. A skro ktoś tak myśli, to na stówę zdania nie zmieni więc odpowiem tak:

Tak, nie mam co z kasą robić.

 

Jeśli podobał Ci się wpis, zapraszam na nasz Facebook

3 komentarze

  • Djeco 7 sierpnia 2017 at 09:43

    Nie trzeba się tłumaczyć z takich spraw. Każdy powinien żyć po swojemu i nie wtrącać się do innych 😉

  • Marta 12 sierpnia 2017 at 16:01

    No wlasnie. Sa tacy co lubia byc niezalezni finansowo od innych i zarabiac na wszystko sami, ale sa i tacy, ktorzy korzystaja z pomocy i wcale im to nie przeszkadza – ile ludzi tyle podejsc i nikt nikogo nie powinien krytykowac. Pieniadz jest pieniadz i twoja sprawa jak wydajesz.

  • Karolina 19 marca 2020 at 16:32

    Dawniej nie chodziłam, a teraz nie wyobrażam sobie minimum raz w miesiącu nie pójść, lubię o siebie dbać, wiec dlaczego mam sobie na to nie pozwolić 🙂 Druga sprawa – ważne żeby znaleźć dobry salon kosmetyczny, z którego będziemy zadowolone po każdej wizycie 🙂 Teraz salonów przybywa jak grzybów po deszczu wiec nie trudno trafić na kiepski…tez prawie rok szukałam dobrej kosmetyczki, teraz mam swoj ulubiony salon już od dłuższego czasu (Pazumalu w Krakowie) do którego chodzę z ogromna radością bo wiem, ze wyjdę zadowolona i zrelaksowana no i upiększona 😉

  • Odpowiedz

    Nasz Instagram