Śledź nas na:
Blog - archiwum

Podsumowanie roku 2020!

4 stycznia 2021

To był dobry rok. Pomimo pandemii, ograniczeń i problemów dla nas rok 2020 był fajny. Myślę, że to kwestia nastawienia, umiejętności dostosowania się do sytuacji i po prostu radości z małych rzeczy. Co przy takiej ilości dzieci, po prostu musi przychodzić nam naturalnie. 

Zaczęło się niepozornie.

Nie było zbyt wiele pracy, zaczęliśmy planować kolejnego maluszka i nic więcej nie chcieliśmy zmieniać. Wtedy nadszedł marzec – pierwsze problemy, pierwsze poważniejsze zmiany w funkcjonowaniu naszej firmy. Kolejne rewolucje odnośnie pracy i nauki dzieci. Musiałam nauczyć się wiązać etat z opieką nad starszakami uczącymi się w domu. Okazało się, że po pierwszym miesiącu prób, zaszłam też w ciąże i pod moim sercem biło inne, małe serduszko.

Wtedy musieliśmy zmienić plan działania.

Nasze mieszkanie, chociaż ma 76 metrów i jak na warunki blokowe, nie jest małą przestrzenią – dla 6 osobowej rodziny robiło się za ciasne. Musieliśmy szukać rozwiązań i je znaleźliśmy. Kupiliśmy działkę budowlaną 4,5 kilometra od mieszkania i zaczęliśmy składać potrzebne dokumenty do budowy domu. Oficjalnie ruszamy na wiosnę. Już nie w ciąży, a z noworodkiem pod pachą.

Niestety, mając tak liczną rodzinę, a także na fakt posiadania firmy od niedawna… nie mamy szansy na kredyt. Musimy postawić dom bez pomocy finansowej banku. Póki co udało nam się kupić ziemię, a także zamówić wszystkie niezbędne przyłącza (prąd, studnia – a w dalszej przyszłości także szambo) oraz płot.

Coś kosztem czegoś.

Udaje nam się to tylko dlatego że oboje bardzo dużo musieliśmy zmienić. Mąż często wraca później do domu, a ja wzięłam na siebie dodatkowe zlecenia „po godzinach”. Jesteśmy zmęczeni, ale cieszymy się, że mimo wszystko nie przyszło nam coś o wiele gorszego – mamy prace, mamy środki a nawet nasze branże lekko się podniosły w czasie epidemii. Budowa domu bez kredytu to ciężki temat.

Udaje nam się pogodzić dom z pracą. Co jest dla nas mega dużym sukcesem! Myślałam, że posiadanie trójki dzieci jest wyczerpujące a każde kolejne przychodzi z łatwością. Bzdura – czwórka dzieci w tym najmłodsze rok po roku to mieszkania wybuchowa. Jednak nauczyłam się odpuszczać. Nie ruszają mnie gary w zlewie, brak umytej każdego dnia podłogi a nawet brak spaceru jednego dnia (co przy pierwszym moim dziecku było nie do pomyślenia!). Wyluzowałam. Rok 2020 dał mi więcej luzu w sferze macierzyństwa.

Urodziłam córeczkę!

Zojkę – 4060 g żywej masy! Dziewczyna kazała na siebie długo czekać, chociaż mój organizm już przestawał zapewniać jej bezpieczeństwo. Łożysko miało ślady zwapnienia, młoda bardzo mało się ruszała a bioder nie czułam – ból był paraliżujący. Jednak jest, a te złe chwile pozostały już tylko wspomnieniami. Malutka kończy w środę 7 tygodni – jest cudowna.

Jednak wraz z jej pojawieniem się na świecie, musieliśmy zmienić auto. Sześć osób do pięcioosobowego modelu mi jak się nie zmieści. Staliśmy się w 2020 roku także posiadaczami 7 osobowego citroena. Wielkiej krowy o której nie chciałam słyszeć, ale musiałam się z nią zaprzyjaźnić. I wiesz co? W ciągu 7 tygodni tylko raz użyliśmy 3 rząd siedzień… nigdy jeszcze nie wyjechaliśmy pełnym składem z domu dalej niż na działkę. Po co więc nam to było? 🙂

Pojawiła się w naszym domu Kinga.

Nasza niania, opiekunka, ciocia – zwał jak zwał. Dziewczyna anioł. Póki co jest opiekunką Maćka, jednak za jakiś czas dołączy do tej ekipy też Zojka. Młody praktycznie od początku nie mówił „nie”. Od razu złapali wspólny język, który ciągnie się już… pół roku. Mam nadzieję, że potrwa to jeszcze co najmniej 3 lata!

Szukaliśmy długo osoby która będzie pełniła taką funkcję w naszej rodzinie – a ona tak naprawdę znalazła nas sama i pierwsza napisała.Nie tylko ona jest dla Macieja jak rodzina – ale każdy domownik naszej niani traktuje go „jak swojego”. Młody jest rozpieszczany na każdym kroku. Bardzo pomogła nam podczas mojej obecności w szpitalu a także wtedy, gdy trafiliśmy na rodzinną kwarantannę!

No tak, nie mogło tego zabraknąć!

Okazało się, że nauczycielka Blanki w przedszkolu ma pozytywny test COVID. Zostaliśmy całą rodziną skierowani na 10 dniową kwarantannę domową. Ja pracowałam, bo od zdalnej pracy nie ma L4, natomiast mój mąż siedział dzielnie te 10 dni w domu razem z dziećmi. Z psem wychodzili nam sąsiedzi, za co jesteśmy im wdzięczni do dziś. Zakupy robili moi rodzice i siostra z chłopakiem a Kinga polowała na biedronkowe okazje – pampersów mieliśmy zapas na 2 miesiące dzięki niej.

Mimo wszystko, ta kwarantanna mocno nas do siebie zbliżyła. Był to czas, gdy Zojka była jeszcze w brzuchu i mogliśmy skupić się na chwilach ze starszakami. Tak, by nie odczuli mocno pojawienia się kolejnego maluszka w naszym domu.

Ten rok nie był łatwy!

Działo się dużo złego, nie tylko w temacie korony. Były strajki, wybory, zakazy i nakazy. Przyszło nam żyć w kraju który nie ogarnia sytuacji w spokojnych chwilach, a co dopiero gdy pojawią się problemy. Mimo wszystko… nasz rok w bilansie podsumowującym wyszedł na plus. Jestem wdzięczna za możliwości, za zdrowie i rodzinę.

A Twój bilans roczny wyszedł na plus?

 

Jeśli podobał Ci się wpis, zapraszam na nasz Facebook

Brak komentarzy

Odpowiedz

Nasz Instagram