Nie wiem czy jesteś ze mną dłużej czy może dopiero dołączyłaś na naszej społeczności. Jeśli czytasz na bieżąco wpisy wiesz, że mam swój magiczny kalendarz w którym zapisuje wszystko. Nie ma sytuacji o której bym mogła zapomnieć, dosłownie każda najmniejsza rzecz odnotowana jest właśnie w moim podręcznym mózgu. Rodzina, która jest ze mną blisko troszkę się nabija gdy jakimś sposobem uda się komuś dojrzeć co mam tam zapisane.. jednak z drugiej strony, bardzo często to oni potrafią spalić sytuację nie znając okoliczności danego dnia.
Urodziny, imieniny, lekarz, wymiana części w autach.
To tylko pikuś. Każdego dnia w moim planie masz zapisane takie zadania jak
-obiad
-FB/IG
-Blog
-poczta
-Odkurzanie
-zakupy
-okna
-pranie
-pościele/ręczniki
-telefon do..
-sms do..
-plac zabaw
-spacer
-czesanie psa
-ćwiczenia
To tylko pikuś, tego jest w ciągu dnia masa. Codziennie tworzę sobie w moim kalendarzu taką listę, która pozwala mi optymalizować dzień tak by zrobić jak najwięcej. Wiadomo, że są różne sytuacje życiowe i momentami nie ma opcji wykonania planu w 100%. Jednak wiem, że nie zrobienie czegoś jednego dnia, wrzuca to automatycznie na dzień kolejny. Mało tego! Te wszystkie czynności podzielone są na kilka części. Takie totalne MUST HAVE to odkurzanie i ogólne sprzątanie ze względu na Antka, obiad dla mojej rodziny (unikamy zamawiania jedzenia, wole sama zrobić posiłek od A do Z, co za tym idzie nie kupujemy raczej gotowych posiłków do odgrzania w domu. Unikamy też surówek, kostek i innych cudów). Nic innego mnie nie interesuje. Pozostałe czynności są ruchome, jeśli nie wykonam ich jednego dnia – trudno, tydzień ma 7 dni.
Jak widzisz muszę mieć wszystko pod kontrolą.
Jestem chodzącym kalendarzem. Ten przedmiot mam przy sobie częściej niż portfel czy telefon. Uwielbiam planować, zaznaczać, wycinać, kolorować każdy dzień. Nic co zapisałam w moim kalendarzu mi nie umknie. Jeśli obiecałam Ci coś, a tego nie zrobiłam oznacza to że od razu po rozmowie z Tobą nie zapisałam tego w moim centrum dowodzenia – i tak się zdarza. Jednak 99% spraw mam tam zawsze. Uwielbiam wiedzieć wszystko. Kocham być dobrze zorganizowana i wyciskać tyle ile się da z niewiarygodnie krótkiej doby. Jestem jaka jestem, nic z tym nie zrobię – moja rodzina się cieszy bo mają kogoś od ustalania planu działania a ja? Szczerze troszkę wysiadam. Bieganie za kimś i przypominanie mu o tym że jutro są urodziny tej osoby i koniecznie trzeba zadzwonić. Wydzwanianie do drugiej osoby że jutro lekarz, więc potrzebne będzie auto. Planowanie urlopu, chociaż nie do końca wiesz kiedy ten urlop ma być. Masa niewiadomych, niedomówień i takich dziwnych sytuacji często psuła mi plany które miałam rozpisane. Ba! Nie raz było tak, że ja umówiłam nas do znajomych, a Dani kilka dni później na ten sam dzień umówił nas z kimś innym – nie muszę wspominać że wiedział o wizycie friends nr 1?
Znalazłam kompromis.
Kalendarz książkowy od lat był moją miłością i tak już zostanie na wieki wieków. Jednak od miesiąca jest taki jakby – chudszy? Nie mam już tam zapisanych dosłownie wszystkich podpunktów z naszego życia bo przekładam je na coś co ratuje nas przed sytuacjami opisanymi wcześniej. Nie wiem czy znasz Planer Familiowo, jeśli nie koniecznie się z nim zapoznaj. Gdy chociaż jeden podpunkt który wymieniłam wcześniej spowodował że pomyślałaś „tak, mam to samo!” – uwierz to jest coś dla Twojej rodziny. My mamy dokładnie TEN model plannera, który poza tradycyjnym miesięcznym planem działania ma tygodniowy, rozpiskę posiłków na każdy dzień, rozpiskę z podziałem obowiązków, miejsce na ważne daty i absolutny HIT – tablicę motywacyjną dla dzieci. Już kiedyś pisałam CI o tym, że my działamy każdego dnia z motywacjami dla dzieci a przyklejanie każdego dnia gwiazdki bądź kokardki daje im niesamowitą radość.
Zapisujemy na nim wszystkie nasze wycieczki które wiemy że odbędą się na pewno. Nie ma opcji przypominania już nikomu o zbliżających się urodzinach, bo wszystko zapisane jest czarno na białym. Ba! Antek nie dopytuje już „Kiedy znów pojedziemy do lekarza dmuchać?” – zielony krzyżyk na planszy oznacza „ten dzień” i gdy tylko ma wątpliwość podchodzi i liczy czas do wyjazdu. Nie ma niedomówień odnośnie wyjść, spotkań czy wyjazdu dzieci na weekend do babci by spotkały się z tatą. A największym plusem zdecydowanie jest to, że tablica jest suchościeralna. Wystarczy kawałek szmatki i płyn do tablic by używać jej nie jeden raz. Zdecydowanie nie jest to zakup na chwilkę, bo jakość wykonania pozwoli nam się nim cieszyć długo.
A dla dzieci które nie piszą i nie potrafią czytać..
Firma znalazła bardzo fajne rozwiązanie. Małe magnesiki z grafikę która obrazuje im wszystko. Przykładem jest u nas zielony krzyżyk – kojarzy się tylko z pulmonologiem. Gdy zbliżamy się do tego dnia – dzieci wiedzą że czeka nas wyprawa do Leszna. Na samym dole mamy rozpiskę dla młodych. Ich obowiązki które musza wykonać każdego dnia by zebrać gwiazdki bądź kokardki. Nie potrafią czytać i grafika znacznie im to ułatwia. Ich praca to między innymi: ścielenie łóżka, mycie zębów, dbanie o psa, podlewanie kwiatów, wynoszenie śmieci, samodzielne ubieranie.. Takie podstawy, jednak każdy z nas lubi być nagradzany – ich nagrodą są własne magnesiki. U nas sprawdza się to rewelacyjnie. I tak naprawdę zamawiając taki planner nie musimy nic więcej dobierać bo magnesy, pisak i taśmy są w zestawie. Chociaż korzystając z jednej wysyłki – lepiej od razu zabrać płyn do mycia, zdecydowanie się przyda bo zaschnięty pisak ciężko usunąć samą gąbką.
I jak Ci się podoba nasz rodzinny organizer?
6 komentarzy
Nie potrafią czytać?? 7-letni Antek nie potrafi czytać?? Mam nadzieję, że to jakiś błąd się wkradł…
Nie ma błędu. Antek chodził do przedszkola rok – wcześniej nie miał kontaktu z czytaniem. Zna każda literę, przeliteruje i przeczyta proste słowa. Nie da rady pełnego zdania. Umie mniej niż dzieci które chodziły do koła od 3 roku życia. A swoją drogą, teraz w przedszkolu nie mają obowiązku uczyć dzieci bo zaczynają to robić w szkole 🙂
Zawitałem pierwszy raz, i od razu inspirujący wpis 🙂
Dziękujemy 🙂
super sprawa, każdy powinien mieć taki organizer
Zgadzam się!