Dla wielu rodzin, to jeden z bardziej wymagających momentów w życiu. Chcielibyśmy być we wszystkim najlepsi, jednak w takiej sytuacji, jaką mamy teraz jest to niemożliwe. Wyjątkowy czas spowodował, że szkoły zostały zamknięte a część ludzi musiała przenieść swoją pracę z biura do home office. Jestem jak najbardziej za tym, by praca zdalna była teraz wykonywana tam, gdzie można tak zrobić, jednak… niesie to ze sobą ogromne konsekwencje logistyczne całej rodziny.
Najtrudniej, gdy masz dzieci…
Te mniejsze są same w sobie absorbujące, więc możliwość skupienia się na swoich obowiązkach nie jest tak wysoka, jak podczas pracy w biurze. Tam jesteś sama ze swoimi myślami, w domu natomiast masz jeszcze milion przerw na siusiu, piciu, bułeczkę, układanie puzzli. Według naszych posłów, powinniśmy angażować nasze dzieci w ciche zabawy jak układanie puzzli, malowanie, rysowanie czy jakieś wydzieranki. Tak, dokładnie tak. O dziwo, taką radę otrzymaliśmy w ramach współpracy z jednym z przedszkoli – mam wrażenie, że Panie chyba chciały lekko podkoloryzować realia życia. Nie da się, po prostu się nie da. Dziecko to dziecko, krzyczy, woła, skupia na sobie uwagę – bo może.
Nie jest lżej z dzieckiem starszym. Myślisz, że skoro ośmio-, dziewięco-, dziesięcio- latek umie się sam sobą zająć to home office będzie bułką z masłem. Ha! Nie podczas zdalnej nauki. Rozmawiałam z wieloma rodzicami i wiem, że wiele z nich ma podobną sytuację do naszej. Czyli… dostajemy zadania z dupy i dzieci mają je robić – często po 4-5 godzin dziennie. Wiadomo, że w początkowych latach nauki, dzieci potrzebują do tego rodziców – więc pomagasz. Problem jest taki, że sama też musisz swoją pracę wykonać. Osiem godzin na etacie w swojej firmie, 5 godzin na etacie nauczyciela, 2 godziny na etacie „kura domowa” a w międzyczasie… NIC. Bo na nic więcej nie starczy doby.
Tak to wygląda teraz. Teraz jest ciężko.. ale czy praca zdalna zawsze jest trudna?
Moje początki z pracą zdalną zaczęły się siedem lat temu. Kiedyś, pisałam blog jako typowy pamiętnik. Nie miałam własnej domeny, nie wiedziałam że można zarobić w ten sposób, nie planowałam by moje życie potoczyło się tak, jak to miało miejsce. Po roku od opublikowania pierwszego tekstu na stronie dostałam pierwsze propozycje współpracy barterowej – do dziś pamiętam, że był to uwaga – nocnik, szelki i jeszcze jeden gadżet, który był tak mało istotny że o nim nawet nie pamiętam. Byłam w szoku, że ktoś chce dać mi coś za darmo, w zamian za kilka słów o produkcie na blogu.
Później byłam mądrzejsza. Zaczynałam zarabiać już jakieś pieniądze, nadal marne – ale czułam, że w jakikolwiek sposób dokładam się do budżetu domowego i sprawiało mi to ogromną radość. Na przysłowiowe „waciki” wystarczyło. Nie poświęcałam na to więcej czasu niż 60 minut dziennie, więc nie oczekiwałam spektakularnych rezultatów. Po jakimś czasie zaczęło pojawiać się tego więcej i więcej. Przeniosłam więc blog na własną domenę i… ruszyło w 2018 roku.
Postanowiliśmy otworzyć firmę!
Z każdym kolejnym miesiącem było lepiej. Trochę zaryzykowaliśmy, bo nie wiedzieliśmy tak naprawdę co to jest – własna działalność. 1 kwietnia minie rok, od momentu zarejestrowania naszej firmy, więc od roku moje centrum dowodzenia to dom. Pracuję zdalnie znacznie dłużej, jednak nasza firma skupia się na tym od 360 dni. Nie od tygodnia, dwóch – więc myślę, że można uznać mnie za „osobę znającą temat i mogącą się o nim wypowiedzieć”. Tym bardziej, że każdego dnia towarzyszą mi dzieci – a dokładniej sztuk trzy.
Nigdy nie padnie z moich ust stwierdzenie że:
-
praca zdalna jest łatwa
-
praca zdalna jest dla wszystkich
-
to moje spełnienie marzeń
Być może byłoby mi łatwiej, gdybym nie miała dzieci, jednak one są – i to się przez najbliższe 18 lat nie zmieni, więc głośno mówię o tym że… praca zdalna jest mega ciężka dla osób, które mają dzieci. Nie nadają się też do tego osoby, które szukają wymówek na każdym kroku. Pranie, obiad, prasowanie, zakupy, zmywanie… cokolwiek. Tego trzeba się nauczyć, to trzeba wypracować. Gdy jest praca, to jest praca, gdy jest dom – to jest dom. Nie ma opcji „wyrwania się” do pralni, do kuchni, na spacer – jeśli zrobisz to raz, będziesz wiedziała że można to robić zawsze, bo w sumie nikt Cię z tego nie rozliczy, nikt Cię nie sprawdzi. Robisz to dla siebie, dla swojego komfortu. Chcesz dobre wyniki – musisz skupić się na tym, by wykonać swoje zadania zgodnie z planem.
Jak ułatwiam sobie pracę zdalną?
Wcześniej, miałam do tego celu specjalnie przygotowany notes, kalendarz. Zapisywałam wszystko co mam do zrobienia i to robiłam, gdy tylko miałam 5 minut czasu wolnego. Teraz, gdy pracuje także na etacie zadania ułatwia mi ASANA. Dodatkowo mam zsynchronizowany komputer z laptopem. Komputer mam sypialni i pracuje na nim podczas drzemki Macieja i popołudniami gdy wróci Daniel, natomiast większość rzeczy ostatnio robię na laptopie i przesyłam w plikach na kompa. Z głównego centrum dowodzenia wklejam to co potrzeba, w odpowiednie miejsca, to właśnie na komputerze mam najważniejsze programy potrzebne do pracy jak Photoshop czy skype, czego brakuje mi na laptopie.
Zawsze zaczynam pracę o stałych porach. Nie daję sobie marginesu, od 9 jestem przed komputerem i pracuję do 13, następnie siadam o 16-16:30, jak wraca z pracy mój mąż i działam tak długo, aż wszystkiego nie skończę. Dbam o to, by zaczynać pracę punktualnie. Niektórym może też pomóc odpowiedni strój – wystrojenie się, jak do pracy w biurze. Ja wolę dresy – dresy to moje życie.
Wyłącz wszystkie rozpraszacze – TV czy radio. Muzyka jest ok, jednak komentarze i reklamy w radiu prowadzących mogą rozproszyć. Praca w domu wymaga skupiania troszkę innego, niż to które jest w biurze. Ważne jest to, by wyłączyć także Social Media – gdy wejdziesz na Fejsa, przepadasz. Ja mam akurat tu problem – moja praca to Social Media i w nich przepadam.
Przygotowuję sobie też wszystko tak, by nie musieć wstawać od kompa podczas pracy. Kawa, przekąski, notatki, zakreślacze… wszystko to, co będzie mi potrzebne mam w zasięgu wzroku i rąk. Gdybym zostawiła to w salonie, kuchni czy pokoju dzieci do komputera nie wróciłabym tak szybko – wiesz jak to jest, wszystko jest ważniejsze od pracy.
Jak wygląda nasz dzień – praca zdalna + trójka dzieci.
Mam to szczęście, że pracuje na etacie w bardzo fajnej firmie, z bardzo fajnym ludźmi. Gdy muszę wyjść, mogę wyjść. Gdy nie jestem „potrzebna” mogę skupić się na dzieciach, domu, pracy blogowej, czy sklepu TOMBAGO. Staram się jednak, by każdy dzień miał podobny przebieg, wiedzy ja jestem spokojna a także moi przełożeni. Wiedzą, kiedy mogą na mnie liczyć.
Wstajemy około 6:00, ogarniamy się, jemy śniadanie i szykuję obiad. Wstawiam pralkę, odkurzam, ogarniam zmywarkę – robię wszystko to, na co zabraknie czasu w ciągu dnia. O 8 mój mąż idzie do pracy, a ja kończę swoje obowiązki domowe i pomagam Antkowi w zadaniach domowych, a także usypiam Macieja, by o 9:00 iść do pracy. Zazwyczaj udaje mi się punktualnie, niestety przez aktualną sytuację nie mamy nikogo do pomocy – babci, cioci, niani… ograniczyliśmy kontakt ze wszystkimi. Pracuję tak długo, jak pozwoli mi drzemka Macieja. Zdarza się, że po przebudzeniu bawi się jeszcze chwilę sam – albo proszę o pomoc starszaki. Praca do 13 to walka – nie jest lekko, ale nie ma innego wyjścia.
O 13 jemy obiad, pomagam w lekcjach kolejny raz, powieszam to pranie, znów odkurzam – ogarniam życie mamy, żony, gospodyni domowe, będąc jednocześnie „pod telefonem” gdyby potrzebował mnie ktoś w firmy. Wraca Daniel, przejmuje dzieci a ja uciekam pracować tak, jak powinno się pracować zdalnie – w ciszy, w spokoju, bez dziecka uwieszonego do nogawki.
Pracuję około 6 godzin dziennie.
Nie jestem w stanie więcej.
Nie myślę po 19-20. Staram się, ale po całym dniu się po prostu nie da.
Brak komentarzy