Nasz model rodziny jest dość specyficzny. Bo chociaż gospodarstwo domowe w składzie ma 4 osoby i psa, gdzieś w tle mamy więcej ludzi. Chodzi nam o dziadków – są moi rodzice, Daniela.. ale jest też babcia i dziadek dzieci – od strony ich taty. Mamy więcej możliwości „podrzucenia” dzieci by gdziekolwiek wyjść. Mamy tez szanse robić to co dwa tygodnie, gdy dzieciaki jadą do dziadków na weekend by spotkać się z tatą. Jest inaczej, ale na pewno nie łatwiej.
Teraz w wakacje był luz. Od października sprawa będzie wyglądała inaczej – zaczną się studia i nie będzie możliwości spędzania dni wolnych od dzieci we dwoje. Szkoła rządzi się swoimi prawami i tak jak na pedagogice opuszczałam wszystkie zajęcia jak szło, tu chodzę na prawie wszystkie! Nie ma litości, nikogo tam nie interesuje fakt że poza uczelnią możesz mieć rodzinę i jakiekolwiek życie. Trudno.
Dziadkowie jedni biorą młodych na weekend. Drudzy zostaną z nimi w razie konieczności jednak jeśli chodzi o noc – sprawa się komplikuje. Tym bardziej, że u nas randka może zacząć się o 19:30 gdy Daniel wróci z pracy, a dzieci o tej godzinie chodzą spać. W grę wchodzi tylko opieka u nas, bądź u kogoś na noc.
Mimo wszystko..
Kombinujemy ile możemy. Staramy się raz na jakiś czas zostawić z kimś dzieci by wyjść na kawę, do kina czy na sushi. Czujemy ogromną potrzebę spędzania czasu tylko we dwoje, co nie oznacza że nie nie chcemy dzielić wolnych chwil z dziećmi. Zawsze rozmowy podczas tych wolnych chwil krążą wokół dzieci, każdorazowo wracamy stęsknieni za nimi i jakby tak.. jeszcze bardziej ich kochając i doceniając że są z nami (chociaż zawsze wydaje nam się że mocniej już kochać nie można).
Szczęśliwi rodzice to szczęśliwe dzieci..
Bo jak można tworzyć udany związek gdy nie spędza się ze sobą czasu. Gdy nie ma czasu na głębsze uczucia czy chwilę na odcięcie się od zabawek, prania, sprzątania, pracy.. Musi być w życiu zachowana równowaga i chwila na budowanie poprawnych relacji nie tylko na płaszczyźnie rodzic-dziecko ale też na tej rodzic-rodzic.
Nie zdarzyło Wam się już tak wielkie zmęczenie materiału, że marzyliście o tym by uciec na koniec świata. Do ciszy, spokoju, braku miliona pytań na sekundę. Nie uznaję odpowiedzi przeczącej. Każdy z nas tak ma. Prędzej czy później sytuacje życiowe dają nam tak w kość, że jedyne o czym marzysz to chwila gdzieś daleko.
Randka w domu to nie wszystko.
Takie wieczory mamy często. Szykuję kolacje, oglądamy film z wielką misą popcornu, przytulamy się. Uwielbiam ten czas! Jednak nie zastąpi on tych chwil poza domem. Chociaż jestem strasznym domatorem, nie lubię wychodzić z domu jak nie ma ku temu większej okazji. Mimo wszystko – chwila i chęci na randkę w ciągu miesiąca muszą się znaleźć. Dla dobra naszego związku. Nie każdy o tym mówi głośno, nie każdy chce się do tego przyznać – z różnych powodów, jednym z nich jest pewnie też delikatny lincz.. „zostawili dzieci a sami poszli się bawić! co za rodzice!” To każdy rodzic powinien schować dumę do kieszeni, pozbyć się głupiego myślenia i wyjść z domu.
Chociaż sama nie mam wiele czasu..
.. bo naprawdę ostatnio nie mam go WCALE. Zero. Wiem, jak takie wyjścia fajnie wpływają na nasz związek dlatego wolę później pracować nocą ale na randkę znajdę czas. Zupełnie inna bajka. Takie dopieszczenie uczucia które jest między nami. Nie ma w tym nic złego – bo dzieci w tym czasie świetnie mogą bawić się u cioci, kuzynki, babci, dziadka.. bądź z nianią. Sama byłam kiedyś taką nianią na weekendy. Rodzice małego Ksawerego wychodzili co piątek na randkę a ja zostawałam z maluszkiem – niespełna półrocznym. Byli cudowni, widać jak bardzo się kochali i dbali o rodzinę. A dbanie to też myślenie o związku między dorosłymi – nie tylko skupianie się na dziecku.
Wcale nie musisz mieć milionów na koncie.
Bo nikt nie naciska byście wyszli do najdroższej restauracji, do kina w którym smakołyki są droższe niż bilety czy na koncerty. Czas razem można spędzić zupełnie inaczej. Przygotować kolację i latem zjeść ją na kocu nad jeziorem. Pamiętam jak zimą przygotowaliśmy sobie z Danielem piknik w aucie! Pojechaliśmy nad jezioro z wielką paczką jedzenia i wpatrywaliśmy się blisko dwie godziny w wodę. Niby nic, a jednak – bardzo miło wspominam to do dziś!
Więc jeszcze dziś zadzwoń do babci, dziadka, cioci, kuzynki, wujka, niani czy kogokolwiek z najbliższych. Poproś ich o małą przysługę. A Ty, zabierz męża, partnera, kochana czy inną ważną osobę w Twoim życiu na randkę. Jestem pewna że wyjdzie Wam to tylko na dobre.
A może już to praktykujecie?
1 komentarz
Zgadzam się:)