Śledź nas na:
Blog - archiwum

Spełniamy marzenia -ekscytująca wycieczka do Energylandi dzięki firmie która zapewnia wspaniałe przeżycia!

1 sierpnia 2019

Ten wyjazd stał pod wielkim znakiem zapytania. Dostaliśmy zaproszenie już w okolicy kwietnia, jednak musieliśmy poczekać na lepszy moment. Byłam w ciąży a później przechodziłam połóg – wyjazd w tamtym czasie był nie najlepszą opcją. Po wizycie u ginekologa i otrzymaniu zielonego światła do aktywnych działań postanowiliśmy zacząć organizację wyjazdu. I tu kolejny raz pojawiły się trudności! Maciuś na co dzień karmiony piersią, odmówił picia mamy mleka z butli. Dzielnie uczyliśmy się tej umiejętności każdego dnia. 

Udało się! Już teraz miało być z górki!

Babcia zaoferowała swoją pomoc. Zgodziła się zostać z najmłodszym, byśmy my mogli z pozostałą dwójką wyjechać na cały dzień. Zdecydowanie ten wyjazd był nam potrzebny. Antek i Blanka poczuli się wyjątkowo – czas tylko z mamą i tatą to coś, czego w ostatnich miesiącach im bardzo brakowało. Ale też sami rodzice odżyli. Nie biegali z pampersami, wózkiem i nie myśleli o karmieniu, kolkach i innych około-niemowlęcych czynnościach. To było fajne oderwanie się od codzienności.

Nie mieliśmy czasu i głowy myśleć o niczym innym!

Trafiliśmy do miejsca w którym wszystkie nasze zmysły dosłownie buzowały! Tyle wrażeń i atrakcji nie zapewnia żadne inne miejsce w którym byliśmy wcześniej! Wyjechaliśmy z domu przed szóstą, a wróciliśmy po północy. Bawiliśmy się tam od 10:30 do 20, a jeszcze nie daliśmy rady odwiedzić wszystkich atrakcji. Po części dlatego, że byliśmy tam pierwszy raz – organizacja i wiedza o funkcjonowaniu tego miejsca u nas kulała i zmarnowaliśmy ogrom czasu na kombinowaniu – jak się tak odnaleźć?

Teraz już jesteśmy mądrzejsi i kolejny wyjazd będzie perfekcyjny.

Pomimo początkowego zagubienia było super. Kupując bilet masz nieograniczone możliwości zabawy. Wchodzisz praktycznie na każdą atrakcję którą park ma w swojej ofercie. Dodatkowo płatne są maszyny z grami – jednak my z nich nie korzystaliśmy. Była cała masa innych aktywności, więc wydawanie kolejnych pieniędzy w tym miejscu mijał się z celem. Przez 10 godzin i tak nie obeszliśmy tego, co oferuje w cenie bilet.

Po części dlatego że do każdej karuzeli czekasz w gigantycznych kolejkach. Fakt, że szły dość szybko, był pocieszający. Mimo to, czekaliśmy około 30 minut przed każdą atrakcją, by zjechać 40 sekund. Co by było, gdybyśmy wybrali się tam w weekend? Podobno najlepiej wybrać się poza sezonem, jednak nie mam pojęcia jak wtedy wygląda kwestia parku wodnego i wszystkich karuzel które były w jakimś stopniu połączone z wodą. Trzeba liczyć na szczęście.

Brakowało mi tam informacji.

Teraz już jesteśmy mądrzejsi – wiemy co i jak. Wchodząc tam pierwszy raz, byłam przerażona. Ilość ludzi mnie pokonała, jednak brak podstawowych informacji podczas wejścia spowodował że po prostu się tam zgubiliśmy i marnowaliśmy niepotrzebnie czas. Większość karuzel jest od 120 cm wzrostu – Blanka (chociaż wg miary lekarza ma 125 cm) tam nie mogła na nic wejść sama. Był jakieś malutkie, ale typowo dla maluszków – nasza pięciolatka czuła niedosyt! Dorośli z Antkiem chodzili na maszyny, a my we dwie czekałyśmy za nimi. Nie muszę wspominać że za każdym razem było to po 30-40 minut. Nie rozdzielaliśmy się, bo pilnowałam przy okazji ich plecaków.

Do momentu odkrycia szafek!

Albo u nas taki ciemnogród albo faktycznie tak źle to było opisane. Jadąc tam zapamiętaj jedno – kupuj od razu opaskę w automacie! Kosztuje 5 zł (cena jednorazowa, za cały pobyt) i za każdym razem gdy wchodzisz na maszynę odkładasz swój bagaż. Odbierasz go w momencie zejścia z karuzeli, od drugiej strony. Gdy odkryliśmy ten wynalazek – wyjazd stał się przyjemniejszy. Rozdzieliliśmy się i korzystaliśmy z tego, co park ma nam do zaoferowania. A ma wiele!

Pomimo wszystko – park to jedna wielka petarda!

Adrenalina skacze Ci na każdym kroku. Od momentu przekroczenia bramek czujesz niesamowitą energię. Ilość ludzi, muzyka, kolory… to wszystko pobudza wszystkie Twoje zmysły. Niesamowity skok ciśnienia, który opuszcza Cię dopiero gdy już to miejsce opuścisz, a może nawet dopiero na drugi dzień. Maszyny rozpędzające się do 140 km/h, strome spady, niesamowite przyspieszenia i efekty. Było ekscytująco a przy okazji bezpiecznie. Pomimo takich skoków adrenaliny ani razu nie poczułam się zagrożona. Ilość ludzi która obsługuje każdą atrakcję jest na tyle duża, że nie ma mowy o jakimś niedopatrzeniu. Bezpieczeństwo przede wszystkim.

Jeśli ktokolwiek marzy o przeżyciu niesamowitej przygody – zdecydowanie powinien wybrać się do tego parku. Energylandia to miejsce na mapie Polski które powinien odwiedzić każdy.(zwłaszcza dla osób mających ponad 140 cm wzrostu – bądź to magiczne 120 cm). Ja już wiem, że przeżycia jakie można komuś sprezentować to coś fajniejszego niż prezent rzeczowy. Jechaliśmy tam ekipą 6-osobową. Czterech dorosłych i dwójka dzieci – i wszyscy zgodnie stwierdziliśmy że takie prezenty możemy przyjmować każdego dnia.

Od teraz stawiamy na przeżycia!

Odchodzimy od tradycyjnego modelu wręczania kwiatków i czekoladek z okazji różnych uroczystości. Postanowiliśmy dzielić się mocą atrakcji jaką mają różne miejsca do zaoferowania. Nie dla każdego akurat park rozrywki będzie czymś odpowiednim. Można jeszcze wręczyć voucher na zabiegi SPA, jazdę gokartem czy naukę gotowania. Jeśli mamy w domu zapalonego miłośnika szybkich aut – możemy wykupić jazdę ekskluzywnym autem po torze. Natomiast dla spokojnej duszy, która nie lubi adrenaliny – degustację najlepszych win! Prezent gwiazdkowy dla dzieci też nie musi być nudny – można skoczyć do tunelu aerodynamicznego czy parku trampolin. Możliwości jest wiele, a każdą z nich skupia u siebie Prezent Marzeń. Miejsce w którym jesteś w stanie zaspokoić swoje ekstremalne doznania.

Podoba mi się idea tego miejsca!

Totalnie negują tradycyjny i nudny styl: dom,praca – praca,dom. Przypominają nam, że życie mamy jedno i powinniśmy czerpać z niego ile tylko się da. Opierają się na filozofii: nie żyjemy dla pracy, a pracujemy, żeby żyć! 

Zgadzam się z tym stwierdzeniem w 100% – dlatego postanowiłam podjąć się tego wyzwania. Pokazuję, że pomimo ogromnej ilości obowiązków – domu, dzieci, pracy – mam czas i chęci by żyć i nie zamykać się w czterech ścianach naszego mieszkania. Teraz chcę jeszcze więcej – ten wyjazd pokazał mi jeszcze dosadniej jak ważna jest równowaga. Zrób coś dla siebie – zacznij żyć!

Zgadzasz się z tym stwierdzeniem?

 

Jeśli podobał Ci się wpis, zapraszam na nasz Facebook

Brak komentarzy

Odpowiedz

Nasz Instagram