Moje życie nie było kolorowe wcześniej. Mając 17 lat zaszłam w ciążę z chłopakiem którego znałam 9 miesięcy – parą byliśmy całe 5! Nie był to w tamtym momencie szczyt marzeń, chciałam czegoś innego – los zdecydował że mam zostać mamą. Urodziłam pierwsze dziecko miesiąc po osiemnastych urodzinach, jego prawną opiekunką byłam od momentu narodzin i to jest pocieszające. Antko był (i jest!) cudownym chłopcem. Przesypiał mając 3 miesiące całe noce, nie płakał, nie chciał być noszony na rękach. Dzięki temu miałam czas na naukę i zdałam maturę. Przygotowałam się do niej SAMA, bo nauczycielom ciężko było przyjechać do mojego domu, chociaż poradnia pedagogiczna wydała decyzję o nauczaniu domowym.
Później studia. Pierwszy rok był łatwy, miałam pomoc rodziców czas na naukę i chęci. Drugi rok – to ciąża i przeprowadzka. Po kłótni z tatą nie mogłam zostać tam dłużej i tak błąkałam się z dzieckiem i brzuchem po Poznaniu. W ciągu roku trzy raz zmienialiśmy mieszkanie, w ostatnim zostaliśmy dłużej. W tym momencie w naszym życiu pojawił się Daniel. Wywrócił nasze życie do góry nogami – nie byliśmy przygotowani do tego, że ktoś może jeszcze dołączyć do naszej ekipy. Początki były trudne, BARDZO! Były motylki, miłość, szacunek i masa nerwów. Zaczynaliśmy inaczej niż inni, na start była dwójka dzieci. Pary zazwyczaj zaczynają od randek, poznania się dobrze, ślubu i po kilku latach decydują się na dziecko. U nas już na starcie dwa krasnale biegały między nogami i często były zgrzyty. On nie potrafił zrozumieć że nie mogę wyjść bo nie mam opieki dla dzieci, ja nie potrafiłam zrozumieć czemu on tego nie rozumie – widzisz logikę nie?
Wszystko zmieniło się gdy zamieszkaliśmy razem!
Wtedy on zrozumiał że dziecko to obowiązki, odpowiedzialność i niekiedy wyrzeczenia. Nie zawsze, jednak są sytuację gdy trzeba z czegoś zrezygnować by uwzględnić w planie dzieci. Dla mnie było to naturalne już jakiś czas on się musiał tego nauczyć – po prawie dwóch latach związku wie już to doskonale. Docieraliśmy się długo i bardzo intensywnie – talerze nie latały ale wyprowadzki były dwie! On widząc problem uciekał od niego, nie rozmawiał ze mną, po prostu wychodził. Po każdej kłótni wiedziałam że on zaraz wyjdzie z domu i nie będzie go kilka godzin – teraz się zmienił, nie odzywa się, ale zostaje w domu. Dorasta mi chłop, nie?
Jak ja to zniosłam?
Jak widzisz mając 24 lata (prawie!) mam już spory bagaż doświadczeń. Mniej lub bardziej przyjemnych, chociaż KAŻDA z tych lekcji cała mi wiele. Nauczyłam się dużo, wiem jak świat funkcjonuje, czego oczekuję od innych i czego inni oczekują ode mnie. Nie ma u mnie już chwil gorszych, momentów zwątpienia – bo wiem czego chcę od życia. Mam przy sobie trzy najważniejsze osoby w moim życiu – są ze mną na dobre i na złe. Wiem, że mnie nie skrzywdzą, będą mimo wszystko, kochają za nic i oczekują tego samego. Mam TRZY osoby dzięki którym chce budzić się każdego dnia. Mam siłę by pokonywać różne problemy bo mam wsparcie jakiego niektórym brakuje. Każda z tych trzech osób nauczyła mnie więcej niż inni przez moje wcześniejsze lata.
Moje trzy motory napędowe!
Dzięki Antkowi nauczyłam się tego, że nie zawsze życie układa się tak jak byśmy chcieli jednak należy szukać alternatywy by mimo wszystko piąć się do góry i realizować się. Pokazał mi jaką mam siłę, ile mogę osiągnąć jeśli tylko czegoś bardzo chce. Jest jednym z bardziej pozytywnych dzieci jaki miałam okazję poznać, lepszego syna nie mogłabym sobie wymarzyć.
Blanka nauczyła mnie pokory. Pokazała że są osoby które potrzebuję Cię bardziej niż inni. Dzięki niej wiem ile mam cierpliwości w sobie i ile dni mogę funkcjonować bez snu. Jest bardzo wymagającym dzieckiem, jednak wynagradza wszystko bo mimo problemów jakie z nią mamy ma bardzo dobre serduszko. Nikt w życiu tyle razy mnie nie przytulał i całował co ona.
Dzięki Danielowi wiem co to szacunek dla drugiej osoby. Pokazał mi jak można kochać kogoś nie rezygnując z siebie. Miłość bez poświęceń, bez zmian drugiej połówki bez krytyki w żadną stronę. Jest chyba jedyną osobą na świecie która wierzy we mnie i w moje dziwne pomysły. Kręci nosem, jednak gdy widzi że czegoś bardzo chcę – zawsze pomoże. Jest naszym dopełnieniem bo idealnie wpasował się do naszej dziwnej, trochę nienormalnej rodziny!
5 komentarzy
Każdego ranka wstaje żeby wyprawic synka do przedszkola i mężowi zrobić śniadanie. Sprawia mi to wielka przyjemność! Wszystko co robię, to z myśla o nich. Nie wyobrażam sobie bez nich ani jednej chwili, są moim życiem. Mam w domu 3 wspaniałych mężczyzn! Każde z nich daje mi siłę, radość, poczucie bezpieczenstwa i bezgraniczna miłość. Oni mnie motywują do działania i dają siłę na każdy dzień, chociaż po 22 padam jak mucha 😉
Rodzina to siła. Nie ważne czy jak to mówią „standardowa” (tylko co to na prawdę znaczy?” czy „Patchworkowa”. Ważne, że jest w niej miłość. Bo wzloty i upadki będą, ale ta miłość pomoże się z tych upadków podnieść.
Moją siłą też jest rodzina. Choć nigdy się tego nie spodziewałam. Ja nie jestem z tych co to marzą o rodzinie, dzieciach, ślubach!
A z własnej nieprzymuszonej woli wyszłam za mąż mając 23 lata, z własnej nieprzymuszonej woli zdecydowałam się na dziecko mając 25 lat! I wiesz zmieniłam swój styl życia. Zawiesiłam karierę. Jestem Pełnoprawną Panią Domu i kurde cieszę się tym!
Choć czasami, gdy moje dziecko tak jak Twoja Blanka „uczy mnie pokory” mam ochotę zwiać w cholerę, to wiem, że tego nie zrobię bo kto by mi dawał takie buziaki jak Zetka, a kto by mnie tak doceniał jak Mr Right 🙂
PS. Twój Daniel to facet na medal 🙂
Cudowna masz rodzinę! <3
Tak, to prawda. Daniel jest najlepszy na świecie! 🙂
Masz racje! Nie ma to jak rodzina! Nie raz w chwilach zwątpienia wystarczyło spojrzeć czy pomyśleć o moich chłopakach i pojawiał się uśmiech 😉
Mój W pojawił się jak jeszcze byłam w ciąży (no trochę mu pomogłam). Od poczatku mówił że to jego synek mimo iż biologicznym ojcem nie jest. Chłopaki kochają się bardzo! Zawsze powtarzam „nie ten rodzicem co dał życie, ale ten co wziął trud wychowania na swoje barki”.
Droga Basiu podziwiam Cię ja mam jednego synka i czasami brakuje mi sił i czasu a Ty masz dwójeczke i zawsze masz czas na wszystko! Do tego studiujesz i pracujesz wielkie brawa dla Ciebie!
Oj kochana, że mnie to taki trochę leniuch i serio czasem pół dnia bym leżała 😀 myślę że każda kobieta ma w sobie coś takiego, że idealnie potrafi dostosować się do sytuacji – mamy siłę 🙂