To że na naszym weselu będą winietki było tak oczywiste jak to, że każdego dnia wyjdzie słońce. Nie wyobrażałam sobie swojego wesela bez tego małego szczegółu. Nie każdy decyduje się na taką formę organizacji przyjęcia, chociaż naprawdę nie rozumiem dlaczego. Nie dość że jest to łatwe do wykonania, lepiej wygląda a na domiar wszytskiego – zdecydowanie usprawnia wszystko podczas tego wyjątkowego dnia.
Nie tworzą się okna między osobami. Jak doskonale wiemy goście lubią zajmować miejsce zostawiając bezpiecznie jedno krzesło odstępu od innych osób. Nie mam pojęcia dlaczego tak jest – było tak od zawsze i raczej to się nie zmieni. Kto pierwszy złoży życzenia parze młodej na sali, biegnie zająć miejsce i tym sposobem te ostatnie niedobitki później chodzą i szukają dwa wolne obok siebie. Najczęściej jeszcze wychodzi na to, że młoda dwudziestoletnia dziewczyna znajduje je obok wujka który ma problemy zdrowotne i jeszcze nie ma bladego pojęcia o czym z nim rozmawiać bo nie jest „z jej strony rodziny”.
Rozumiesz o co mi chodzi prawda?
U nas dodatkowo przychodzi jeszcze jeden problem. Mianowicie niektórzy goście nie chcą siedziec obok siebie. Nam nikt tego bezpośrednio nie powiedział, jednak mamy oczy i uszy. Naszymi uszami są nasi rodzice do których gość Y dzwoni i delikatnie prosi by nie usadzać go obok gościa X. Mieliśmy taka sytuację i jak najbardziej szanujemy takie drobne życzenia – na nas osobiście to nie wpływa, a jak oni mają czuć się na imprezie dobrze, to spełnimy ten punkt. Mamy też oczy.. i widzimy kto za kim nie przepada, kto z kim rozmawia i musi sztucznie się uśmiechać dla dobra innych. Wimy też kto z kim jest pokłócony i niekoniecznie fajnie by było ich razem usadzić.
Chcemy też, by młodsi goście siedzieli razem a po drugiej stronie starsi. Chociaż mamy tak wspaniałych znajomych i jesteśmy pewni że dogadaliby się z naszymi rodzinami to jednak przy stole lepiej siedzieć z ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Tańczyć będą razem, to wiem. Pić razem też mogą, przecież na weselu goście migrują miedzy stolikami by wypić z każdym. Jednak do obiadu, kolacji i tortu usiądziemy z osobami z którymi coś nas połączy – nawet jakiś szczegół. Wszystko będzie dokładnie przemyślane.
Nie chcemy też zamieszania..
Dlatego po przyjeździe na sale, każdy gość zobaczy przy jakim stoliku znajduje się jego nazwisko. Stoliki będą ponumerowane i dokładnie rozrysowane na planszy. Będzie bardzo czytelnie i schludnie. Dodatkowo na każdym stoliku będzie mała plakietka, dokładnie taka jaką widzisz na zdjęciach. Bardzo zależało mi na tym, by były wypisywane ręcznie i robione od początku do końca samodzielnie – od serca. Nie chcemy tego gwaru, rozmów wołania „Hej, Halina chodź tu mam dwa wolne miejsca, dalej!” Chcemy by nasze dzieci siedziały obok nas później świadkowie, nie nasi rodzice. Chcemy by nasi rodzice nie musieli siedzieć obok nas cały czas, sztywno i bez tematów do rozmów – a rozmowy o kotlecie to żadne rozmowy. Z nimi rozmawiamy podczas niedzielnego obiadu, bądź szybkiej kawy tygodniu.
Wiemy też, że kilka osób przyjedzie z dziećmi po czym te dzieci zostaną odebrane przez babcie, ciocie, wujków – to też mamy uwzględnione w planie rozsadzenia gości. By po ich wyjeździe nie pojawiały się luki które źle wyglądają podczas późniejszego oglądania zdjęć czy filmów.
Przy okazji izachęcamy całą rodzinę i znajomych do pomocy – bo chyba każdy kto pije w naszej rodzinie wino zbiera korki dla nas
Mam wrażenie że jesteśmy w tym jednogłośni.
Musi być dobrze.
2 komentarze
Ciekawa sprawa z tymi winietkami na ślub 🙂
no dokładnie, mam takie samo zdanie