W tym roku jest już zdecydowanie łatwiej wszystko ogarnąć. Mój syn rozpoczyna naukę w drugiej klasie szkoły podstawowej, dlatego mogę śmiało napisać – że najgorszy etap przygotowań wyprawki szkolnej już za mną. Rok temu byłam zagubiona i sama do końca nie wiedziałam czego potrzebujemy. Całe poprzednie dwanaście miesięcy nauki pokazało mi jakie są realia.
Błądziłam między szkołą a sklepem.
Na szczęście mieszkamy w malutkiej miejscowości i sporo rad otrzymałam właśnie od Pani która zajmowała się sprzedażą artykułów szkolnych. Na szkołę nie miałam co liczyć, w wakacje robią się tam pustki. Po omacku szukałam informacji o tym, czego tak naprawdę uczeń potrzebuje. Miałam wiele szczęścia, bo z większością rzeczy trafiłam idealnie – chociaż jedna rzecz mnie strasznie zaskoczyła! Ale o tym później.
Podręczniki dla klas 1-3 są darmowe.
Każdy uczeń klasy 1-3 otrzymuje od szkoły swój zestaw. Naszym obowiązkiem był zakup okładek, by w ciągu roku ich nie zniszczyć. Dla dobra przyszłych roczników które także je dostaną. Nie ukrywam że nasz budżet dzięki temu nie ucierpiał aż tak bardzo, chociaż pozostałe rzeczy także nie są małym wydatkiem. Niby drobiazgi – a jednak wydajemy na nie znaczną kwotę.
Plecak, śniadaniówka, bidon.
To jest oczywiście must have każdego ucznia. Fajne są opcje już skompletowanych zestawów startowych. Nie dość że mamy taki sam motyw, to nie martwimy się o więcej szczegółów – jest to zdecydowanie spore ułatwienie dla rodziców. Nam ogromną frajdę sprawiało dobieranie poszczególnych elementów wyprawki dla Antka. Piórnik gładki ale już śniadaniówka koniecznie z jakimś motywem. Dodatkowo worek na WF, wypełniony białą koszulka, ciemnymi spodenkami i obuwiem na halę sportową.
Jestem pewna że taka wyprawa do sklepu była też dla niego w pewnym stopniu przygotowaniem do tego co go czeka. Uczestniczył aktywnie w całym tym procesie. Nie poszłam tam sama, nie wybrałam za niego – cieszył się z każdej rzeczy wybranej przez siebie.
Sam dobierał najmniejsze szczegóły…
A tymi szczególikami są właśnie takie rzeczy jak kredki (koniecznie jedna marka, tylko takie są akurat w naszej szkole akceptowane – dowiedź się czy u Was także). Dalej ołówki które schodziły w błyskawicznym tempie, bo pierwsza klasa to jeszcze nie czas na długopis – on wejdzie u nas od tego roku. Klej, który znikał po tygodniu podobnie jak gumki do mazania. To jest własnie ten ewenement – w ciągu roku kupiłam 10! gumek do mazania. Każda albo zginęła, albo została przez Antka pokolorowana bądź przecięta nożyczkami.
Temperówka – koniecznie na dwa oczka (mniejsze i większe) i metalowa. Wiem co mówię! Nożyczki, papier kolorowy techniczny i rysunkowy. Papier biały także techniczny i rysunkowy. Papier kolorowy „wycinanki” oraz teczki do prac. Dodatkowo zeszyty 16 kartek w linię (cienkie, trzy linie – najlepiej w dwa różne kolory) i kratkę plus zeszyt informacji nauczyciel-rodzic. Jeśli dziecko uczęszcza na religię i angielski – potrzebne będą podręczniki i zeszyty.
Zapomniałam jeszcze o…
Plastelinie, która też w ciągu roku była dokupywana dwa razy oraz farbkach i od razu pędzelkach do nich. Często dzieciaki nie mówią rodzicom o tym, że coś się kończy warto mieć zawsze w domu zapas. Pewnie też tak miałaś, albo słyszałaś z opowiadań znajomych o sytuacjach typu: ubieracie się rano, a dziecku przypomina się że nie ma farbek a na dziś potrzebuje! – to Cię spotka, na 100%!
Ja dodatkowo dokupiłam jeszcze:
Patyczki do nauki liczenia, one zdecydowanie na początku ułatwiły Antkowi naukę. Teraz już ich nie potrzebuję – jednak jest to gadżet który warto mieć. Antoni ma jeszcze kilka dodatkowych rzeczy jak – żel antybakteryjny do rąk, chusteczki nawilżane, chusteczki higieniczne. A także… woreczki śniadaniowe! W szkołach jest teraz akcja z darmowym mlekiem, owocami i warzywami. Często dzieci tego nie jedzą, a w plecaku, w drodze do domu może sie to zniszczyć – Antoni wrzuca wszystko do tych woreczków.
To jednak nie wszystko!
Co jakiś czas otrzymujemy informację co trzeba donosić. Jak nie bibułę, jakieś pluszowe kulki, oczka do prac plastycznych to rolki papieru, patyczki do uszu. Pierwsza klasa to takie połączenie „dorosłej nauki” z przedszkolem. Sporo mają luźnej zabawy, prac plastycznych, muzyki i przerw. Jednak pojawia się element którego wcześniej nie znali. Muszą skopić swoją uwagę na nauce.
Sporo tego do zapamiętania i kupienia co?
Dla wielu rodziców to ogromny problem. Jak zapamiętać każdą z tych rzeczy – jak zrobić zakupy tak, by ta wyprawka była jednak przygotowana jak należy? Ja znalazłam na to sposób i stosuję go już drugi rok. Otóż wybieram się na zakupy do sklepu który ma w swojej ofercie wszystko (oczywiście poza podręcznikami). Pakuję dzieci do auta i idziemy do sklepu który mamy najbliżej i ma najlepszy asortyment – nas jest to Biedronka . Nie ukrywam że mamy trzy podstawowe kryteria. Pierwszym jest cena – nie dla wszystkich kupno wyprawki szkolnej to łatwy temat, co roku rodzice drżą przed wrześniem. Drugi – jakość a przy okazji design. Ja kocham wszystko, co jest niebanalne – słodkie długopisy skradają moje serce. Jednak też kieruję się rozsądkiem, głownie przy wyborze plecaków czy piórników – tu stawiam totalnie na jakość. Trzecim kryterium jest wygoda – im mniej biegania po sklepach, tym lepiej. Doceniam szczerze to, że mam wszystko w jednym miejscu. Tym bardziej, że w sklepach biedronka jest teraz ogromny wybór świetnych produktów marki KAYET – kto widział te urocze pisaki, długopisy, piórniki i motyw unicorn – ten zdecydowanie wie o czym mówię!
Jak to mówią „trzy plusy, zero minusów”.
A jakie są Twoje doświadczenia z kompletowaniem wyprawki szkolnej?
Też stawiasz na wygodę i stosujesz taki system jak ja?
2 komentarze
My się zrzucamy co miesiąc po kilka złotych i z tego skarbnik kupuje dla całej klasy plasteliny, farby czy inne tego typu rzeczy do prac plastycznych jak właśnie bibuły itp. Bloki rysunkowe, kolorowe papiery to też wszystko jest kupowane dla całej klasy. To duże ułatwienie, bo nie trzeba się w trakcie roku szkolnego martwić że zabraknie, pani nauczycielka daje sygnał co się kończy i któryś z rodziców zbiorowo kupuje. Śniadaniówek mamy chyba pięć, zanim znalazłyśmy tą idealną 😀 Musi mieć wiele przegródek na przekąski – jednokomorowa się u nas nie sprawdziła. Ostrzytko koniecznie z pojemnikiem na odpadki – takie było na liście ze szkoły, która opisywała co powinno się znaleźć w piórniku. A zamiast długopisu polecamy pióro na naboje z wymazywaczem – bardzo ułatwia sprawę 😀 U nas już na koniec pierwszej klasy pisali długopisami/piórami i praktycznie cała klasa ma pióra ze zmazywalnym atramentem a do tego wymazywacz, unika się masy błędów w zeszytach 😉
to wszystko jeszcze przede mną, ale jak widzę ile tego jest to strach mnie ogarnia 😉